Jarek Kefir Bez Cenzury – Niezależne Media

Publicystyka Jarka Kefira: geopolityka, duchowość, gnostycyzm, analiza elit, alternatywna wizja wydarzeń. Teksty, które otwierają oczy.

Dołącz do 1 788 innych subskrybentów
DUCHOWOŚĆ: ODWAGA BYCIA SOBĄ W ZAKŁAMANYM ŚWIECIE

Nie okłamuj samego siebie! Odwaga bycia sobą w świecie dogmatów

Nie okłamywanie samego siebie jest kluczowe, jeśli chodzi o rozwój osobisty i duchowy. Jak tego nie robić?

Przede wszystkim musisz pamiętać jedno. To, na co się oburzasz, to, co Cię szczególnie oburza, wnerwia, denerwuje, na poziomie Twojej podświadomości jest lustrem Twojej osoby. Żadnej innej, ale właśnie Twojej. To, co Cię szczególnie oburza, wnerwia itp, jest więc częścią Ciebie.

Nauki Tajemne nazywają to archetypem cienia, klasyczna psychologia nazywa to „naszą złą stroną”. De facto i psychologia analityczna i okultyzm opisują to samo zjawisko.

Nic nie da oburzanie się, denerwowanie, załamywanie, ani nawet walka z tymi czynnikami. Bo po pierwsze, najpierw należałoby przerobić to na poziomie własnej podświadomości, a dopiero potem brać się za zmienianie tego u innych. Taki jest właśnie sens powiedzenia: „widzi drzazgę w oku bliźniego, ale nie widzi belki w swoim oku”.

Właściwe rozumienie tego, co napisałem powyżej, pozwala zrozumieć też, dlaczego tak wielką alergią reaguje na wszelkie przejawy świętoszkowatości. Archetyp cienia jest po to aby nas czegoś uczył a nie po to, by mu zaprzeczać, by się go wstydzić, ukrywać. Lucyfer, Szatan – to część nas samych.

Konserwatysta, świętoszek, zaprzecza istnieniu „cienia” u siebie, ale bardzo chętnie widzi go i zwalcza go u innych. A powinno być zupełnie na odwrót. Najpierw zmaganie się ze swoim własnym cieniem, akceptacja jego istnienia, poznanie go, a dopiero potem próba pomocy i zmiany u innych.

Ludzie jednak lubią żyć iluzjami. Myślą życzeniowo, że jeśli cały świat skopiuje ich „jedynie słuszne” myślenie / ideologię / religię, to nastąpią czasy pokoju, radości, szczęśliwości, obfitości. Zwolennik Janusza Korwina Mikke mówi, że jak wprowadzi się w 100% neoliberalizm, to nastąpi raj na Ziemi. Zwolennik gender mówi to samo. Konserwatysta mówi to samo. Chrześcijanin mówi to samo. Muzułmanin też, żyd też.

Kłopot w tym, że płynne, chaotyczne i wartkie życie jest całkowicie niekompatybilne z jakimkolwiek systemem ideologicznym czy religijnym. To tak, jakby próbować dużą kulę zmieścić w mniejszym od niej sześcianie. Jeśli kula jest zbudowana z plastycznego materiału, np gąbki, jedynie się odkształci. Jeśli jest zbudowana np z gipsu – włożona na siłę do mniejszego sześcianu, rozerwie się.

Ideologia czy religia zakłada myślenie jednostronne i taką też wizję życia. Każda ideologia i religia ma też jednostronną wizję dobra i zła. A jakie jest życie realne? Życie realne nie jest jednostronne, jest wielowektorowe i zakłada praktycznie nieskończoną ilość zmiennych i możliwości. To, co jest dobrem przy sytuacji X w epoce historycznej V przy zmiennych G, będzie złem w sytuacji Y w epoce historycznej W przy zmiennych F.

Autor powyższego wstępu: Jarek Kefir


A teraz zapraszam do przeczytania artykułu właściwego:

Osho: nie okłamuj sam siebie

Pamiętaj, abyś nie kłamał samemu sobie. Jak? Zapamiętaj trzy rzeczy.

Cytuję: „Po pierwsze, nigdy nikogo nie słuchaj, kiedy mówią jaki masz być. Zawsze słuchaj swojego wewnętrznego głosu, aby wiedzieć jaki chciałbyś być. Inaczej zmarnujesz sobie życie.

Jest tysiąc jeden pokus dokoła ciebie, bo wielu handlarzy zachwala swój towar. Ten świat to supermarket i każdy jest zainteresowany tym, żeby ci coś sprzedać; każdy jest handlarzem. Jeśli słuchasz zbyt wielu z nich – oszalejesz. Nikogo nie słuchaj, po prostu zamknij oczy i słuchaj wewnętrznego głosu. To jest właśnie podstawa medytacji: słuchać wewnętrznego głosu. To po pierwsze.

Po drugie – a drugie staje się możliwe dopiero, gdy masz już za sobą to pierwsze – nigdy nie noś maski. Jeśli jesteś zły – bądź zły. To ryzykowne, ale nie uśmiechaj się, bo to będzie nieprawdziwe. Nauczono cię, że kiedy jesteś zły masz się uśmiechać, więc twój uśmiech staje się fałszywy, jak maska… po prostu wykrzywienie ust, nic więcej. Serce pełne złości, trucizny, a usta się uśmiechają – stajesz się zjawiskiem pełnym fałszu.

A potem dzieje się jeszcze i to: kiedy chcesz się śmiać nie potrafisz. Cały twój mechanizm jest wywrócony do góry nogami, bo kiedy chciałeś być zły – nie byłeś, kiedy byłeś pełen nienawiści – nie okazałeś tego. Teraz chciałbyś kochać, ale nagle odkrywasz, że mechanizm nie działa. Teraz chciałbyś się uśmiechnąć, a robisz to z przymusem. Twoje serce wypełnia radość i chcesz się śmiać w głos, ale nie możesz się śmiać, coś ściska cię w sercu, coś dławi cię w gardle. Uśmiech się nie pojawia, a jeśli nawet się pojawi, to jest blady, jakby nieżywy. Nie daje ci szczęścia. Nie wzbiera w tobie, nie promieniuje.

Kiedy jesteś zły – bądź zły. Nie ma powodu żebyś nie był. Kiedy chcesz się śmiać, śmiej się. Nie ma powodu byś się nie śmiał. Stopniowo okaże się, że twój cały system zaczyna funkcjonować.

A kiedy dobrze funkcjonuje, naprawdę, wydaje z siebie cichy szumek, jak samochód, w którym wszystko sprawnie działa. Kierowca, który kocha samochód wie, że teraz wszystko jest w porządku, stanowi organiczną jedność – mechanizm funkcjonuje dobrze. Zobaczysz: kiedy organizm człowieka funkcjonuje prawidłowo, można słyszeć dokoła niego jakby delikatny szumek. Idzie, ale każdy krok ma w sobie coś z tańca.

Mówi, ale jego słowa niosą w sobie delikatną poezję. Patrzy na ciebie i patrzy naprawdę; nie jest letni, jest naprawdę gorący. Kiedy cię dotyka, dotyka naprawdę; możesz czuć, jak jego energia wnika w ciebie, prąd życia jest przenoszony… bo jego mechanizm dobrze funkcjonuje.

Nie nakładaj masek; one spowodują nieprawidłowe funkcjonowanie twojego mechanizmu, tworzy blokady. W twoim ciele jest wiele blokad. U człowieka maskującego złość blokuje się szczęką. Cała złość wchodzi tam i pozostaje. Jego dłonie stają się brzydkie; nie poruszają się z wdziękiem tancerza, ponieważ złość wchodzi w palce – i blokuje.

Pamiętaj – złość ma dwa źródła, z których można ją wyrzucać. Jedno to zęby, drugie to palce: wszystkie zwierzęta, kiedy są złe – gryzą zębami lub drapią pazurami. Z tych dwóch punktów wydobywa się złość.

Mam także podejrzenia, że kiedy ludzie kumulują w sobie zbyt wiele złości, zaczynają mieć problemy z zębami. Zęby się psują gdyż jest w nich zbyt wiele energii, która nie może znaleźć ujścia. Każdy, kto dusi w sobie złość, więcej je, bo jego zęby potrzebują coś gryźć. Ludzie w złości palą więcej. Ludzie w złości więcej mówią, stają się obsesyjnymi gadułami, bo szczęki też potrzebują się poruszać, aby zrzucić choć trochę tego napięcia. Dłonie złych ludzi mają zgrubiałe stawy, są brzydkie.

Gdyby ta energia znalazła ujście, mogłyby stać się pięknymi dłońmi. Jeśli cokolwiek w sobie dusisz, jakaś część ciała jest odpowiedzialna za te emocje. Jeśli nie chcesz płakać, twoje oczy tracą blask, bo łzy są potrzebne; są zjawiskiem towarzyszącym życiu. Jeśli co jakiś czas łkasz i krzyczysz, wchodzisz w to – stajesz się tym zjawiskiem – łzy zaczynają spływać ci z oczu, oczy stają się czyste, oczy są odświeżone, młode i delikatne.

To dlatego kobiety mają piękniejsze oczy – ciągle jeszcze płaczą. Mężczyźni zatracili piękno oczu, gdyż wydaje im się, że nie wypada płakać. Jeśli mały chłopiec płacze – każdy, nawet rodzice, będą się naśmiewać: Co ty robisz? Jesteś mięczakiem? Jakiż to nonsens, przecież Bóg dał mężczyznom i kobietom takie same gruczoły łzowe.

Gdyby mężczyzna nie powinien płakać – nie miałby tych gruczołów. Zwykła kalkulacja. Dlaczego takie same gruczoły łzowe istnieją u mężczyzn i u kobiet? Oczy potrzebują łkania i szlochania, i wspaniale jeżeli możesz to robić z głębi swego serca.

Pamiętaj, jeśli nie umiesz serdecznie płakać – nie umiesz także śmiać się, bo to dwa przeciwne bieguny. Ludzie umiejący się śmiać, umieją także płakać, ludzie, którzy nie umieją płakać, nie umieją się śmiać.

Może zaobserwowałeś to kiedyś u dzieci: kiedy śmieją się długo i głośno – naturalnie przechodzą w płacz – bo obie rzeczy są połączone. Słyszałem matki mówiące: Nie śmiej się tak mocno, bo zaczniesz płakać. Prawda, bo zjawisko jest to samo – po prostu ta sama energia przemieszcza się na przeciwną stronę.

Toteż po drugie: nie nakładaj masek. Bądź sobą za wszelką cenę.

Po trzecie, aby zachować swoją autentyczność, zawsze żyj w teraźniejszości – każde zakłamanie nadchodzi z przeszłości albo z przyszłości. To co przeszło – minęło, nie przejmuj się tym. I nie dźwigaj tego jak piętno; inaczej nigdy ci to nie pozwoli być prawdziwym w teraźniejszości. A co jeszcze nie nadeszło – nie zdarzyło się, nie przejmuj się niepotrzebnie przyszłością; inaczej wejdzie ona do twojej teraźniejszości i zniszczy ją. Bądź prawdziwym w teraźniejszości, a wtedy będziesz autentyczny. Być tu i teraz, znaczy być autentycznym”

Autor: Osho. Fragment książki: „Wolność. Odwaga bycia prawdziwym” udostępniony dzięki uprzejmości wydawnictwa Nowy Horyzont AW

Pobrano z: Solaris Rozwoj Osobisty PL


🍀 Witajcie, poszukiwacze ukrytej prawdy! Wasze wsparcie jest kluczowe, abyśmy mogli kontynuować naszą podróż odkrywania fascynujących treści, tajemniczych wydarzeń, metafizyki i geopolityki. Nie mam takiego finansowania, jak korporacyjne media. Każda darowizna przyczynia się do dalszego rozwijania naszych miejsc, dzięki czemu mogę dostarczać Wam coraz więcej interesujących artykułów. Dołączcie do mnie i wspólnie odkrywajmy świat! Dziękuję za Wasze wsparcie.

1️⃣ Przelew na konto o numerze: 16 1020 4795 0000 9102 0139 6282

Przelewy z zagranicy:
-Kod BIC (Swift): BPKOPLPW
-IBAN: PL16102047950000910201396282

2️⃣ Przez Pay Pal: https://www.paypal.com/cgi-bin/webscr?cmd=_s-xclick&hosted_button_id=QFQ8UFRVAKUCG

3️⃣ Przez Buy Coffe: https://buycoffee.to/kefir

4️⃣ Przez klucz BTC: bc1qlx8la2wdmfwnsx8kfr27tu43u0ux6fyamhnevm


Odkryj więcej z Jarek Kefir Bez Cenzury – Niezależne Media

Zapisz się, aby otrzymywać najnowsze wpisy na swój adres e-mail.

3 odpowiedzi na „DUCHOWOŚĆ: ODWAGA BYCIA SOBĄ W ZAKŁAMANYM ŚWIECIE”

  1. Awatar Meu
    Meu

    Czyszczenie śmieci z ciała i z umysłu

    Problem polega na tym, że potrzeby zmian w swoim życiu, potrzeby zrobienia czegoś nowego, czegoś innego ze sobą, ze swoim życiem, odczuwamy w dojrzałym wieku mając ileś… tam lat na karku. Z reguły bardzo dużo lat na karku. Robimy sobie jakiś przegląd życia, jakąś retrospekcję i .. i co znajdujemy? I znajdujemy w sobie ogromny balast złożony z fobii, nerwic, psychoz. Może i były miłe chwile, ale one zginęły w tzw codziennej walce o przeżycie, użeraniu się z dziećmi, mężem, żoną… w pracy…itd.
    Wspominamy życie jako ciągłą walkę z czymś, o coś… Ciągle się „martwiliśmy” o byle co. Właśnie: „martwiliśmy”. Martwienie się pochodzi od słowa „martwy”. Czyli wszelkie nasze rodzinne i zawodowe problemy umartwialiśmy, czyli dosłownie zabijaliśmy. Martwy = trup. Prosta artmetyka.
    Córka nie wraca o 22.00 z prywatki. Łolaboga ! ! ! !! przecież wiadomo, ze o 22.01 wyłażą jakieś dziwne stwory i zjadają nam żywcem dziecko! ! ! gwałcą, wycinają narządy do przeszczepów, nasze ukochane dziecko pewnie wpadło do kanału i się utopiło ! ! ! Ja ją kocham się o nią „martwię”…. Martwię się, czyli co???? To znaczy, że zabijam ukochaną córeczkę własnymi myślami ! ! ! ! !

    Skąd się to bierze. Przecież można też myśleć inaczej. Np. moja córcia nie wróciła o 22.00 do domu, widocznie tak świetnie się bawi, że zapomniała. Moja MIŁOŚĆ bezpiecznie, pewnie i wspaniale sprowadza ją do domu.
    Można tak???

    Skąd biorą się takie postępowania? Z tresury z czasów dzieciństwa. Tak, tak.. tresury. Tresury umysłowej poprzez strach. Tak nasi kochani rodzice, dziadkowie, otoczenie, szkoła, religia tresowało nas na posłuszne bezwolne kukiełki. Przecież nie mieliśmy żadnego wpływu na to, czym za młodu nas nasączano. Tymi wszelkimi lękami przed ciemnością, pająkami, chorobami, cyganami, przed ciasnymi pomieszczeniami, śmiercią… piekłem, grzechem.. Obrzydzano nam piękno własnego ciała. Strasząc grzechem i wiecznym potępieniem obrzydzano poczucie piękna swojego ciała, kodowano piękno ciała i piękno seksu jako coś „nieczystego”.
    Negatywne uwarunkowania są tak głębokie, że obejmują także poczucie, że nie można inaczej. Skutkiem tego wiele osób wręcz utożsamia się ze swoimi lękami, neurozami, nerwicami. Także wielu czuje się innymi, w jakimś sensie lepszymi, tylko z tego powodu, że mając którąś ze swoich neuroz, nerwic, psychoz…. mogą choć przez chwilę zaistnieć, ktoś może się nimi na chwilkę zająć. Pozdrawiam w tym miejscu uczestników programów pani Drzyzgi. I nie jest ważne, czy ich sprawa wywołuje pozytywne, czy negatywne emocje.

    Satysfakcjonuje ich sam fakt zaistnienia. Można przyjąć także jako regułę, że jeśli ktoś zawzięcie coś zwalcza (modę, seks, dietę…) to jest w tym temacie najbardziej zakłamany i ma wdrukowane największe blokady. I można także przyjąć za pewnik, że jeżeli ktoś przedstawia pewne szkodliwe poglądy dla ciała i umysłu jako „zdrowe, normalne…” to jest to osoba, która swoje wynaturzone skłonności próbuje przekazać (narzucić) innym, jako coś „naturalnego”.
    I próbując narzucić innym swój punkt widzenia tek ktoś dowartościowuje swoje demony.

    A ileż to osób nienawidzi swojego ciała? Nienawidzi tłuszczu, piersi, łona, bioder, obwisłego brzucha? Ile osób skrupulatnie zamyka na kluczyk drzwi do toalety, choć nikogo w domu nie ma?
    Ile osób napycha swoje ciało najgorszymi odpadkami przemysłu „spożywczego”? Zgodnie z reklamowym „trendem”. I w pewnym momencie ciało nie wytrzymuje takiego traktowania. Toksycznego sposobu myślenia. Odżywiania. Zaczyna chorować.
    Kiedy objawy choroby dają o sobie znać, z reguły już jest za późno na całkowite wyleczenie.
    Oficjalna farmacja usuwa objawy, nie przyczyny. To jak w tej telewizyjnej reklamie o czymś tam, celnie trafiającym w ból. A dlaczego boli???? Nieważne.. przecież nie boli, to czym się przejmować.
    Choroba, dolegliwość, jest stłumiona i wepchnięta głębiej w ciało.
    Farmacja „uzdrowiła” ciało. A psyche?

    Powtórzę jeszcze raz. Całe nasze życie, reakcje na otoczenie, reakcje na wydarzenia, zawarte są w podświadomej pamięci. To, czym „skorupka za młodu nasiąkła…”
    Nasza podświadomość przeładowywana jest informacjami, z których większość to niepotrzebne śmiecie. Niestety mają one wpływ na nasze życie i sposób postępowania. Tak wielka jest ilość zapamiętanych, wdrukowanych czynników, że wydaje się niemożliwością, żeby można było coś w tym życiu zmienić. I im człowiek jest starszy, tym więcej różnych dziwactw wychodzi, i tym bardziej zdrowie szwankuje.
    I ten brak pewności siebie, że trzeba i można coś ze sobą zrobić także jest wdrukowanym, nieprawidłowym programem.
    U wielu osób jedyną motywacją do działania, do ruszenia się z domu w celu innym niż pójście do przychodni (lub oglądanie telewizji) , są narzucone obce, zewnętrzne programy. Człowiek dla realizacji tych programów (wdruków), wykrzesa z siebie resztkę siłę do działania. To może być jakaś akcja protestacyjna, zbiórka pieniędzy ( np. na nowy dzwon do kościoła), darów itp.
    Taka osoba wraca do domu i odpoczywa. I znowu… i wciąż jest chora.

    Obowiązuje program, że swoje ciało jest nie do zdarcia, a „przecież wiadomo, że z wiekiem….”. To tez jest wdruk. O tym starczym niedołęstwie. Taka osoba nie zrobi nic dla siebie. Nie pomedytuje, nie wykona gimnastyki, nie porusza się…
    Brakuje wdrukowanego w dzieciństwie programu o potrzebie dbania o swoje ciało i umysł.
    Brakuje programu o szacunku dla własnego ciała. Po chwilowym zrywie do działania znowu odzywają się choroby…. Trzeba pójść do lekarza…. Do czasu nowego wezwania. W cudzej sprawie.

    Drogi czytelniku, jeżeli dotrwałeś do tego momentu, to znaczy, że jesteś zdesperowany. Chcesz zmiany. Tak. Od czego więc zacząć?
    Co prawda nie mamy natychmiastowego i skutecznego wpływu na nasze ciało, nie chce się nas słuchać, ale mamy wielki wpływ na to czym to ciało karmimy.
    I chodzi tu o strawę zarówno cielesną jak i duchową. Chodzi o szacunek dla własnego ciała. Pamiętaj, że ciało (jako pojazd dla duszy) ma nam wystarczyć w dobrej formie przez całe życie. Ciało jest naszym pojazdem i wymaga okresowych przeglądów i remontów. Trzeba chodzić do dentysty na okresowe kontrole, a nie wtedy, kiedy zęby zaczną boleć. Można uprawiać aerobik, gimnastykę, jogę, pływanie, spacery, masaże.
    A przejmujemy się czym to ciało karmimy? Wspaniały smak lodów wiśniowych uzyskiwany jest dzięki dodatkowi aldehydu C-17, w przemyśle używanym przy produkcji mas plastycznych i gumy. Octan anylu nadaje lodom smak bananowy, a jest rozpuszczalnikiem farb olejnych. Istnieją filmy na joutubie pokazujące, że frytki z pewnej znanej fuj-fudowej jadłodajni NIGDY nie spleśnieją. Czyli – tam nie ma nic pochodzenia biologicznego. I z tego nasz organizm ma wyżyć??? Może taniej byłoby zjeść torebkę foliową..
    Trujemy mózg i tarczycę fluorem z pasty do zębów.

    Taką listę zjadanych chemikali można ciągnąć bardzo długo. I z takiej chemii nasz organizm musi wyprodukować komórki ciała, komórki krwi.

    Na początek trzeba ustalić hierarchię potrzeb. Co jest priorytetowe. POŻYWIENIE. Ustawić sobie dietę zgodnie z oczekiwaniami i potrzebami. Zadbać o to, by w lodówce był zapas odpowiedniego jedzenia, żeby w razie głodu nie zapychać brzucha jakimiś chipsami trzymanymi „na czarną godzinę”.
    A co z mózgiem? Pamięcią? Ile osób włącza radio, czy telewizję zaraz po przyjściu do domu? I nadawana nieustannie sieczka zapycha nasz umysł zupełnie niepotrzebnymi informacjami, kryminałami, horrorami.
    I to możemy zrobić. „Posprzątać” w sobie i wokół siebie.. Przeczyścić jelita z nagromadzonych kamieni kałowych i śluzu. Wyczyścić wątrobę z kamieni wątrobowych, wyczyścić nerki z piasku. Pozbyć się drożdżaków, zwłaszcza candidy albicans.. Odkwasić ciało. Suplementować się. NIE LECZYĆ! ! ! ! Suplementować się.
    Musimy nauczyć się włączać TV na konkretne programy. Te które nas naprawdę interesują. Nauczyć się nie przeładowywać mózgu informacyjną sieczką. To naprawdę nie ma znaczenia dla Ciebie, co ktoś powie w TV o bieżącej sytuacji w kraju. Kto kogo zlustruje, a komu dokopie. To jest gra dla lemingów. Obejrzyj wtyleexpres i po jakiejś godzinie przypomnij sobie coś z tych super newsów. Co z tego zostało w pamięci??? A co z tego przyda się Tobie w życiu????

    Tyle na początek. Reguluje się praca ciała. Zmniejszają się dolegliwości chorobowe. Przestajemy myśleć o chorobach. Można przyjąć, że miesiąc właściwej diety czyści ciało rok do tyłu. Łatwo policzyć ile czasu trzeba to ciało regenerować. Przypomnij sobie znane ci starsze osoby. Gderliwe, schorowane, złośliwe… Czy tak chcesz wyglądać? Być utrapieniem i obciążeniem dla najbliższych kiedy i ciebie dopadną tzw. wiekowe dolegliwości? Czy jesteś pewien, że nie będziesz ich mieć?

    Teraz czas zająć się mózgiem, jestestwem.

    Opanowywanie podświadomości jest procesem wieloetapowym i długotrwałym. W zależności od uważności i samodyscypliny może trwać kilka miesięcy, lub kilka lat.. lub 2-3 dni. Zależy czy chcesz to zrobić „po swojemu”, czy zdać się na pomoc bratniej duszy. ( O tym później…).
    Pierwszy etap to nauka uważności. Poczucie ciała. Akceptacja ciała. Czy czujesz całe ciało w jednakowy sposób, czy Twój umysł skanujący ciało od stóp do głowy „przeskakuje” jakieś fragmenty? Czy na takich miejscach możesz skupić uwagę równie długo i spokojnie jak na innych fragmentach ciała? Spróbuj dociec przyczyny niechęci skupionej na danym fragmencie ciała. Pochodź nago po mieszkaniu. Jak czujesz swoje ciało? Czy coś ci przeszkadza? Zlokalizuj to. Nie mów, że „nie bo nie…” Siebie nie oszukasz.

    Drugi etap to praca ze świadomą i nieświadomą częścią umysłu.

    Na początek nauka oddychania. Tak, oddychania. Oddychanie to nie tylko wciąganie i wypuszczanie powietrza. Wydaje nam się, że oddychanie to jest coś co znakomicie opanowaliśmy. Jako pierwszą czynność po przyjściu na świat i będziemy tak oddychać do końca…. Nic bardziej błędnego. Prawidłowy oddech, napełniający całe płuca, powinien rozpoczynać się od opadania brzucha wywołany ruchem przepony w dół, później rozszerzają się dolne części płuc na boki. U wielu osób nabieranie powietrza polega na unoszeniu ramion do góry. Napełniają się tylko szczytowe partie płuc. Popatrz przed lustrem jak oddychasz. Oddychanie szczytami płuc powoduje przyśpieszanie oddechu. Taki szybki skrócony oddech. Wdech-wydech-wdech-wydech… sapu- sap..sapu-sap..
    Nasze ciało żyje tylko wg dwóch programów: stress (permanentny stress) i regeneracja i odpoczynek. Nie ma pośredniego stanu. To wg którego zakresu ciało funkcjonuje można poznać po tempie oddychania. Cztery, do sześciu, oddechów na minutę – to program regeneracji odpoczynku. Pełna harmonia hormonów, równowaga kwasowo-zasadowa. Powyżej dziesięciu oddechów na minutę – stres, permanentny stress. Samooszukiwanie nic nie da. Poproś bliską osobę, żeby policzyła ile razy na minutę oddychasz w czasie snu.

    Tempo oddychania ma wpływ na pracę mózgu. Szybkie tempo oddychania pobudza, stymuluje mózg do pracy w wyższych częstotliwościach. Ciało przechodzi do fazy stresu i przewlekłego stresu. Pojawiają się problemy z zasypianiem, z koncentracją uwagi. Pojawiają się problemy z czynnościami narządów, ustaje trawienie, jakoś tak szybko ciało przybiera na wadze, choć może być także sytuacja całkowicie odwrotna – szybkie chudniecie. Pojawia się brak sił do działania, jakieś niemoce… Szybki oddech napędza „energię” do tworzenia obrazków (gadania w głowie) nie dających zasnąć.
    Oddychanie całą pojemnością płuc obniża częstość fal mózgowych, pojawia się spokój, opanowanie. Ciało przechodzi do programu: regeneracja i samo- uzdrawianie.

    Twoje życie i zdrowie w Twoich rękach…

    Co może być i jest najważniejsze dla człowieka w życiu? kariera? Pieniądze? Super wypasione BMW, czy inne Ferrari???
    Czy jest coś cenniejszego od pędu do gromadzenia wszelkich doczesnych dóbr?
    Czy w maszynce do mielenia umysłu, maszynce w której nasz umysł został poddany przeróbce od wieku niemowlęcego do …. do teraz, jest miejsce na zadawanie sobie takich pytań?
    Tresura szkoły, religii, tresura „dobrych życiowych rad cioć i wujków”, pozbawiła nas czegoś. Czegoś, co jest najcenniejsze w życiu. Bez czego nasze życie jest niepełne i niespełnione. Wmawia się nam, że jesteśmy słabi, bezsilni. Że tylko oparcie się na „autorytecie”, poddanie jego woli w czymkolwiek nam pomoże.
    To co nam zabrano, to nasza wolna, świadoma wola. Prawo do posiadania wolnej woli. Naprawdę myślisz, że ją masz?

    Znacie to to? …… Dziewczynka nie siada na krawężniku, dziewczynka nie je owoców niemytych prosto z drzewa, dziewczynka nie przechodzi przez płot, dziewczynka nie kopie piłki … Chłopczyk nigdy nie płacze, chłopczykowi nie wypada okazywać bólu, chłopczyk jest męski i twardy, chłopczyk jest macho i on dominuje…. Ot taka tam tresura…

    W ramach tłamszenia wolnej woli wmówiono nam tzw „autorytety”. Autorytet w postaci mamusi, tatusia, ciotki .. religijnego dostojnika.. mówi nam, że tego nie wolno, to jest zabronione, tamto zakazane. Zrobisz TO, obrazi się BÓG, zrobisz TAMTO, obrazi się mamusia..
    I wmówiono nam, że przyjdzie „ktoś mądry, wspaniały..” i zrobi nam dobrze.
    A o tym, co jest tym „dobrze” decydują „autorytety”. Nam nawet nie wolno kwestionować ich Mądrości, bo to są przecież „autorytety”…..
    Autorytety mówią nam ile nam wolno zarabiać, co robić w wolnym czasie, co czytać, co oglądać, czym się leczyć…
    Brak wolnej woli przedstawia się także w szukaniu sobie jakiegoś „autorytetu” który za nas i dla nas prostowałby ścieżki naszego życia. Decydowałby o tym jak się ubrać, z kim spotykać, co jeść, gdzie pracować, co robic z wolnym czasem… Do którego biegalibyśmy z czymkolwiek, co przerasta nasze zdolności pojmowania czegokolwiek.

    Współczesna nauka decyduje o zdrowiu i życiu ludzi. Zdrowie człowieka jest najcenniejszym dobrem. Dobrem jaki mamy. Co nam przyjdzie z posiadania 10 mercedesów, 20 BMW i olbrzymiego basenu w ogrodzie jeżeli leżymy złożeni jakąś chorobą?
    A tzw autorytety decydują o tym, na co człowiek ma prawo chorować. I jak i czym go leczyć. LECZYĆ BEZ PRAWA DO JAKICHKOLWIEK ZMIAN W USTALONYM TRYBIE.
    W oficjalnym spisie chorób psychicznych w USA figuruje jako choroba (!!!!) prawo do własnego zdania i (!!!!) wegetarianizm. Choroba, więc trzeba to leczyć. Wymyśleć lekarstwo, rozreklamować je. Nieważne, że lekarstwo „celnie trafia w ból”. Nie wiadomo co powoduje ten ból, ale to nieważne. Bez bólu człowiek powinien się czuć uzdrowiony.

    Od jakiegoś czasu, mimo miliardowych nakładów na badania, ta oficjalna medycyna zaczęła przegrywać. Okazało się, że wraz z rozkwitem medycyny wzrasta ilość chorych, wzrasta ilość potrzebujących pomocy. Wąska specjalizacja lekarzy uniemożliwiała ogarnięcie człowieka jako całości. Wiedza oparta na „szkiełku i oku” przegrywa.
    Kosztem naszego zdrowia.

    A czy dano nam wolną wolę wybrania metody leczenia???
    Jednocześnie funkcjonuje drugi obieg. Uzdrawiacze, szamani, naturopaci zajmują się potrzebującymi i osiągają bardzo znaczące wyniki. Przywracają zdrowie osób na których oficjalna służba zdrowia położyła „krzyżyk”. Jak to się dzieje….. Jak to jest możliwe.. Czyżby w oficjalnej medycynie został przeoczony jakiś element? A może te osoby, ci uzdrawiacze, mają jakieś specjalne predyspozycje? Może mają jakieś specjalne połączenie z „czymś” ??? Jakieś predyspozycje do czegoś???? Dlaczego te umiejętności są tak rzadkie? Co zostało utracone w wyniku postępu tzw cywilizacji, że większość obywateli tego czegoś nie ma? Nie ma, bo nie może mieć. Nie ma prawa mieć. Tak ich wytresowano, ze nie mają prawa pomyśleć o własnych mocach i możliwościach swojego własnego ciała i umysłu.

    Człowiek jest istotą energetyczną. Czy tego chce, czy nie chce… procesy zachodzące w jego ciele mają energetyczną strukturę. Począwszy od prądowej komunikacji, poprzez nerwy umysłu z ciałem, przez kwantową łączność komórek między sobą. Człowiek wytwarza wokół siebie mierzalne pola elektromagnetyczne.
    Udowodnili to dwaj niemieccy naukowcy – biofizyk, prof. Erwin Neher i neurobiolog, prof. Bert Sakmann, dyrektor Wydziału Medycznego Instytutu Maxa Plancka w Heidelbergu (Niemcy). Za swoje odkrycie otrzymali wspólnie w 1991 roku nagrodę Nobla w dziedzinie fizjologii i medycyny. Udowodnili także, że człowiek zarówno emituje określone pola elektromagnetyczne jak też jest podatny na pola pochodzenia zewnętrznego. I w ten sposób można człowiekowi przekazywać zarówno zdrowie.. jak i chorobę.
    Istnieją już komputery do analizy tych pól, do analizy działania narządów naszego ciała i naszego zdrowia. Choroba jest wynikiem zakłóceń w tych energiach. W szkołach w których panuje duch materii, o tych energiach, życiowych energiach nic nie powiedzą. Szkoły przekazują pobieżną wiedzę. Ale w szkole nie powiedzą jak wygląda prąd elektryczny. Nie jaka jest teoria prądu, ale jak wygląda. Nikt nie widział prądu elektrycznego na oczy, ale wierzymy, że jest bo widzimy skutki jego działania, a także mamy z nim kontakt od dzieciństwa. Jest czymś znanym. Jakby „oswojonym”.
    I to, czego nie uwzględnia oficjalna medycyna, to traktowania człowieka jako całości.
    Widzą drzewa nie widzą lasu. Im ściślejsza specjalizacja, tym lekarz zajmuje się mniejszym kawałkiem człowieka. I leczy objawy, nie przyczyny.
    Nagonki tzw autorytetów na energetyczną strukturę człowieka, na energetyczne sposoby uzdrawiania, na homeopatię, wahadlarstwo, przekazywanie energii na odległość itp. nie wynikają z jakichś „naukowych” badań obalających informacje o energetyce człowieka. Wynikają ze strachu pewnych ludzi, instytucji, przed uświadomieniem ludzkości o ich potężnych możliwościach. A także strachem przed utraceniem zysków. Tak, zysków. Dla firm farmaceutycznych chory człowiek to żyła złota. Płaci za leczenie, nie za wyleczenie. To może wydawać się szokujące, ale fakty są takie, że system medyczny jest obecnie główną przyczyną zgonów i okaleczeń w USA. Zgonów związanych z zawałami serca w roku 2001 było 699 697, z rakiem – 553 251, natomiast z medycznymi interwencjami – 783 936! Właściwy tytuł tych badań powinien brzmieć – śmierć zadana przez medycynę. Śmiem twierdzić, że w innych krajach wyniki nie różnią się znacząco.

    I dochodzimy tutaj do sedna problemu. Jak zmienić swój system wartościowania, system myślenia, posiąść umiejętność wyrażenia swojej woli, posiąść tajniki energetycznego, CAŁOŚCIOWEGO wpływania na drugą osobę ( w celach uzdrowienia, lub np. energetycznego wsparcia jej marzeń, czy zamierzeń) jeżeli w oficjalnym toku tzw nauczania wszelkie elementy informacji o wolnej woli, czy energetyki człowieka są SKURPULATNIE USUWANE ! ! ! ! ! ! ! ???????

    Organizowane są różne kursy dla osób pragnących poznać energetyczne tajniki w przekazywaniu uzdrawiających i życiowych energii. Wykładowcy rysują jakieś symbole, znaki, inicjują, inicjują na rękę, dłoń, stopę. Każą modlić się do bogów, jakichś świętych. Tworzą jakieś zbiorniki energii „z mistrzem”… specjalne formuły, modlitwy umożliwiające dostęp do tych energii. A co jest za tymi znakami? Jakie furtki, jakie bramy otwierają? Do jakich wymiarów? Jeżeli energia, życiowa energia jest wszędzie wokół nas, to dlaczego trzeba stosować jakieś specjalne klucze, żeby się do niej dostać? Jakieś tajemne mantry, inicjacje???
    To, czego nie widzimy nie jest pustą przestrzenią. Powietrza też nie widzimy, a wiemy, że jest. Prądu elektrycznego w drucie też nie widzimy. A też wiemy, że jest. Kontakt z nim powoduje silne kopniecie. Porażenie prądem może człowieka zabić. A otwieranie znakami i symbolami jakichś energetycznych drzwi? Bram? Jeżeli te energie są wokół nas, to co się dzieje po zastosowaniu jakichś symboli? Otwiera się furtka do innych wymiarów. Tak. A co jest po drugiej stronie? Przecież nie wszystkie tamtejsze światy są zasiedlone przez istoty przyjazne i humanoidalne.
    Może nam się wydawać, że skoro tych innych światów i energii nie widzimy, to ich nie ma. Powietrza też nie widzimy. Prądu elektrycznego też. Światła w próżni też nie zobaczymy. Ale wiemy, że jest. Widać je choćby w czasie pełni księżyca. Świeci światłem odbitym.
    Nasze zmysły nas oszukują. Przekazują jedynie maleńki wycinek z otaczającej nas rzeczywistości. Więc co z tymi znakami? Są placebo, czy otwierają drzwi do innych wymiarów? Znowu pojawia się syndrom braku wolnej woli i autorytetu. Pojawia się ślepa nadzieja, że ten ktoś, te symbole, te nauki jakoś nam same z siebie wyprostują życiowe drogi.

    Z powyższego wynika kolejna rzecz dotycząca wolnej woli. Wiele osób oddaje swoje życie, swój los, swoje ścieżki życiowe w ręce przypadkowych osób. Wróżek, doradców życiowych, tzw „trenerów” (oj, jak pięknie brzmią ich tytuły w języku angielskim…), nie wiadomo skąd przybyłych „autorytetów”…
    Wiele osób jeździ do Indii, Tybetu, w jakieś inne święte miejsca licząc na bliżej niesprecyzowany cud. Na jakiś znak. Sygnał. Cud… Wsparcie w czymś.
    I w ten sposób bardzo wiele osób zrzeka się wzięcia odpowiedzialności za swoje życie. Dotyczy to wyboru szkoły, wyboru współmałżonka, żony, zawodu, pracy….
    Jak sobie wreszcie znajdziemy swojego „guru”, ten ktoś wreszcie zacznie ZA NAS decydować jak mamy sobie ułożyć życie, jak się ubierać, co myśleć, jak mieszkać, co kupować, gdzie oszczędzać, co czytać.
    Jest to wygodne. W razie jakichkolwiek życiowych komplikacji można całą odpowiedzialność zrzucić na tego kogoś. Ale dochodzi się do takiego momentu w życiu, że taka postawa spowoduje więcej strat niż zysków. I co wtedy? Szukamy nowego „guru”????

    Trzeba wreszcie spojrzeć prawdzie w oczy i stanąć z życiowymi problemami ze świadomością, że biorę życie w swoje ręce.

    Po wielu latach poszukiwań, znalazłem metodę umożliwiająca poczucie swojej siły i umożliwiającą wpływanie w sposób świadomy na swoje życie. Umożliwiającą także uzdrawianie, poprawianie energetyki innych ludzi, swojej rodziny, swojej własnej. Dlaczego poprawianie, zasilanie energetyki jest tak ważne? . W wymiarze fizycznym niedobór energii życiowej prowadzi do gwałtownego pogorszenia samopoczucia, osłabienia układu immunologicznego i obniżenia odporności organizmu. W konsekwencji zaczynają „puszczać” najsłabsze ogniwa ciała – narządy i układy, które funkcjonują na granicy normy. Dla jednych jest to wątroba, dla innych nerki lub serce itp. Człowiek staje się wówczas podatny na infekcje, nie może bronić się przed oddziaływaniem niekorzystnych warunków zewnętrznych.

    Symptomy niedoboru energii życiowej przypominają cechy syndromu chronicznego zmęczenia lub stresu w ostrej formie. Także wdrukowane w dzieciństwie wszelkie formy „martwienia” się o bliskich, czy cokolwiek innego, powodują utratę energii życiowych. Pragnę zwrócić uwagę, ze słowo „martwić się” pochodzi od słowa MARTWY.
    Kochamy naszych bliźnich??? Ale „martwiąc” się o nich, zabijamy ich naszym własnym strachem. Nasze myśli generują promieniowanie elektromagnetyczne. Zabijając własnymi myślami osoby które kochamy, wysyłamy w ich stronę fluidy śmierci…. Naprawdę tego chcemy???

    Poziom energii życiowej nie zależy od energii fizycznej czy chemicznej organizmu. Można się znakomicie odżywiać i przebywać w optymalnych warunkach zewnętrznych, a mimo to cierpieć na wszystkie objawy osłabienia energii życia. Jednak z drugiej strony, nawet w skrajnie trudnych warunkach albo w sytuacji zagrożenia życia ten sam człowiek, który wykazywał symptomy niedoboru energii w warunkach sprzyjających, może zwiększyć swój potencjał życiowy do niezwykłego wprost poziomu. Mamy wolną wolę, wolę do przeżycia w trudnych warunkach. I techniki umożliwiające zasilanie się w energie życiowe. Siebie i innych.
    Te techniki to – Dotyk Kwantowy. Nazwa jest bardzo myląca. W nazwie nie ma śladu informacji czym jest ta praktyka. Ale jak na razie lepszej nazwy nie wymyślono. Dotyk Kwantowy opiera się na pracy z własnym umysłem. Do tego nie trzeba mieć żadnych inicjacji, tajemnych znaków, mantr szeptanych na ucho przez duchowego nauczyciela. Żadnych wspólnych zbiorników energetycznych. Jedynym największym ograniczeniem stosowania tej techniki jest ograniczenie wyobraźni osoby jej stosującej. Metoda Dotyku Kwantowego nauczana jest dwustopniowo. Tej umiejętności może się każdy nauczyć. Jest to potężna energetycznie technika leczenia dłońmi, która może być skutecznie stosowana przez laików i przez profesjonalistów
    Na pierwszym stopniu kursanci uczą się jak przystosować swoje ciało do przepuszczania energii. Uczą się i trenują wiele rozmaitych sposobów przekazywania energii. Techniki drugiego stopnia Dotyku Kwantowego dają narzędzia, sposoby i niezbędne ENERGIE do zmiany własnych ograniczeń. Możemy w sposób bardziej świadomy przejmować kontrolę nad własnym życiem, pomagać sobie i innym w życiowych trudnościach. Możemy działać na odległość i ta odległość nie ma najmniejszego znaczenia. Możemy, prócz nowych sposobów dostarczania skoncentrowanych ilości uzdrawiających energii osobom potrzebującym, wpływać na realizację marzeń. Pomagać w ich realizacji. Przekazywana jest nauka o sposobach przekazywania energii na odległość, robienia operacji fantomatycznych (na myślokształtach), energetyzowania pokarmów, tworzenia amuletów i talizmanów, tworzenia ochron. Tworzenie osobistych pól ochronnych. Tworzenie spełniaczy dobrych życzeń.
    I żeby móc to robić (na drugim stopniu), muszą już być wykształcone odpowiednie nawyki myśleniowe i praktyka. Tak, aby w trakcie procesu nie wysilać umysłu „jak to się robi”, tylko móc koncentrować się na samej istocie procesu. Aby ciało było już odpowiednio przygotowane do przesyłania olbrzymich ilości energii.
    Wiedza o nieograniczonych możliwościach ludzkiego umysłu wraca na należne jej miejsce. Weź życie, swoje życie, w swoje ręce. Ale…… ale czy wytresowane w dzieciństwie wdruki nie są przeszkodą???
    Bądź sam dla siebie autorytetem.
    Bądź sam dla siebie uzdrawiaczem. I dla swojej rodziny.

    Polubienie

    1. Awatar Robert

      Dzięki, świetny tekst.

      Polubienie

  2. Awatar szuwaxpl
    szuwaxpl

    To tylko trochę nie na temat – ale Konrad Daniel próbuje zrobić coś bardzo ważnego, abyśmy
    przestali się okłamywać! Trochę to wszystko brzmi bajkowo, ale uważam, że ma sens!

    Polubienie

Dodaj komentarz

  1. Jarek Kefir's awatar
  2. Ewarde's awatar
  3. AnkaKaratekicks's awatar
  4. Jarek Kefir's awatar
  5. Ewarde's awatar
  6. Ewarde's awatar
  7. WS 666's awatar
  8. Jarek Kefir's awatar
  9. Ewarde's awatar
  10. Konrad ITT's awatar

    Sytuacja wokół PKP Cargo jest jednym z najbardziej fascynujących i kontrowersyjnych tematów na GPW biorąc pod uwagę ostatnie dwa lata.…

  11. Shinobi's awatar
  12. Shinobi's awatar
  13. Shinobi's awatar
  14. WS 666's awatar
  15. Konrad ITT's awatar

Odkryj więcej z Jarek Kefir Bez Cenzury - Niezależne Media

Zasubskrybuj już teraz, aby czytać dalej i uzyskać dostęp do pełnego archiwum.

Czytaj dalej