Jakie są przyczyny niskich pensji i biedy w Polsce? Ekonomia i wolny rynek
Podwyżki płacy minimalnej za rządów PiS, licząc razem ze styczniem 2020, wyniosą ponad 700 zł. Zapytaliśmy właścicieli średnich i dużych firm, co sądzą o takich posunięciach rządu:
-To nie do wyobrażenia, średnie firmy i rynek tego nie wytrzymają! -powiedział nam pan Janusz Cebulak, właściciel zakładu Januszex-Drutex Sp. z o.o.
-Teraz zamiast kupić sobie czwarty jacht, będę musiał zapłacić robolom więcej! Co za roszczeniowa hołota, to się porobiło, panie! W dupach im się od tego 500+ poprzewracało! Musimy pogonić tych PiSowców bo żyć nam nie dają, tylko wspierają tę hołotę! Żadnego interesu nie zrobię teraz z naszymi z samorządów, bo zaraz CBA zwali mi się ma łeb!
-Kontynuował swój wywód zrozpaczony właściciel średniej wielkości firmy z Warszawy, zatrudniającej ok. 120 osób. Specjalnie dla państwa będziemy na bieżąco śledzić sytuację, zwłaszcza, że Związek Pracodawców Prywatnych proponuje inne, dość radykalne rozwiązanie – minimalna krajowa na poziomie 500 zł netto i całkowite zniesienie Kodeksu Pracy.
Pozdrawiam, Kiotr Praśko, TVN 25.
To powyższe to oczywiście tylko „suchy” dowcip, czyli tzw. suchar. Ale jakże wiele w nim prawdy, nie? 😉 Ale zastanówmy się nad tym głębiej. Głębiej niż dotychczas..
W debacie publicznej występują dwie postawy.
Pierwsza – to roszczeniowe społeczeństwo, któremu w dupie się poprzewracało przez 500+. Nie chcieli się uczyć, nie chcieli zdobywać kwalifikacji, więc dobrze im tak, że zarabiają grosze! Druga – to pracodawcy i przedsiębiorcy, którzy są dobijani wysokimi podatkami, wysokim ZUSem i tak dalej.
Tak, pracownicy są mało wynagradzani i wyzyskiwani
To nieprawda, że ich praca jest warta tyle, ile chcą zapłacić za nią pracodawcy na wolnym rynku. To nieprawda, że ludzie pracujący np fizycznie są mało wynagradzani, bo „fizycznych” jest dużo i za bramą czeka 10 innych na jego miejsce. Weźmy taki przykład: lekarz, informatyk, rolnik, leśniczy, kierowca, policjant, robotnik, budowlaniec i wiele innych zawodów, wykonują bardzo ważne dla społeczeństwa zadania. Wiele z tych zawodów jest nisko wynagradzanych. Z kolei urzędnicy, wiele korporacyjnych „gryzipiórków” i wiele zawodów w firmach i w korpo, dają zatrudnienie klasie średniej, czyli wyborcom liberalnych elit, ale są wręcz szkodliwe dla gospodarki.
Jedno stanowisko urzędnicze likwiduje aż cztery miejsca pracy w realnej gospodarce – ktoś to kiedyś wyliczył. Powiem coś więcej: te zawody (urzędnicy, część stanowisk w korpo) można by było zautomatyzować już pod koniec lat ’90 XX wieku. Ale tego nie zrobiono, choć dałoby to wielomiliardowe oszczędności. Dlaczego? Cóż.. Tu taka teoria spiskowa: by dawać zatrudnienie tej aktywnej i „bitnej” klasie średniej, i zapewniać byt głównym wyborcom elit? 😉 Może jest w tym trochę prawdy..
Wolny rynek i rzekome prawa ekonomii to mit, który ma za zadanie uzasadniać ciężką pracę ludu na rzecz bogactwa elit. Te elity to banki, korporacje, finansiści, spekulanci giełdowi. Dla przykładu: zajebiście zdolny informatyk z Doliny Krzemowej, który ma pensję w wysokości 50.000 dolarów miesięcznie. Niby dużo, prawda? Ale korporacja, dla której pracuje, zyskuje na jego pracy kilkanaście milionów dolarów miesięcznie. A on dostaje tylko marne 50.000 miesięcznie. I pani sprzątaczka, która dostaje tam tylko 2.000 dolarów miesięcznie. Pomyślmy: gdyby nie ona, to korporacja ta zarosłaby brudem, pojawiłyby się szczury, karaluchy, a potem bardzo groźne, zwalczone dziś choroby odzwierzęce, mające potencjalnie śmiertelne następstwa. Chodzi o zaniżanie wartości ludzkiej pracy jak i o to, że większość owoców tej pracy (i informatyka, i sprzątaczki) wędruje w górę piramidy władzy.

Tak, przedsiębiorcy są uciskani ZUSem i różnymi innymi podatkami
Tak, dławi to przedsiębiorczość i inicjatywę obywateli. Globalna korporacja nie płaci takich podatków, bo jest zarejestrowana na jakichś Kajmanach czy w innym „chlewie obsranym gównem”, przez co unika opodatkowania. Ale np szwaczka czy artystka ludowa, która chce w Polsce prowadzić uczciwą działalność gospodarczą, zmierza się z wysokim ZUSem i innym opodatkowaniem pracy. Pomyśl co by było, gdyby taka artystka chciała sobie zatrudnić panią lub pana do pomocy. Na dzień dobry musiałaby zapłacić wszelkie ZUSy i tak dalej.
Tak, zgadzam się z tą powyższą grafiką. Ale to tylko jedna strona medalu, ale ten medal ma dwie strony. Po obniżce ZUSu i innych kosztów pracy, właściciel fabryki będzie miał z tego nowy, dobry samochód co roku, a ten przysłowiowy „robol” nie dostanie nawet złotówki. Dlatego obok odciążenia przedsiębiorców i obniżenia kosztów pracy, konieczne są także ustawowe podwyżki płac, transfery socjalne i inne metody wspierania pracowników. Np Bezwarunkowy Dochód Podstawowy.
Uważam że po stymulowaniu koniunktury transferami socjalnymi, należy dać dodatkowego „kopa” przez obniżenie kosztów pracy. A nie przez zabranie ludziom tych groszy (500+, podwyżki płacy minimalnej), jak to głoszą naczelni psychopaci i niszczyciele planety, czyli liberałowie.

Co będzie jeśli nie pójdziesz na wybory w 2019 i w 2023 roku i wygrają liberałowie?
Tak działają liberałowie lewicowi (PO, Petru, Biedroń). Jedno obiecują, a gdy zdobędą władzę, to robią dokładnie odwrotnie. Platforma Obywatelska już od początków swojego istnienia (styczeń 2001 roku, prawie 20 lat!) zapowiada obniżenie podatków i kosztów pracy, stymulowanie przedsiębiorczości.
Jednak przez cały okres swoich rządów (2007 – 2015), robiła dokładnie na odwrót. Obciążała polskich przedsiębiorców, za to dawała liczne ulgi dla korporacji, rodzimych oligarchów (Kulczyk), umożliwiła działalność mafii VATowskich. Drenowała spółki Skarbu Państwa (w samej szczecińskiej Polskiej Żegludze Morskiej zdefraudowano aż trzysta milionów euro). Do tego należy doliczyć taki drenaż i kręcenie lodów w kopalniach i każdej innej spółce zarządzanej przez ludzi PO i PSLu.
Ale sprawa jest dużo poważniejsza, niż się to wszelkim „fizjologom” 😉 wydaje. Chodzi o nasze biologiczne przeżycie. Mocny argument? Przyjrzyjmy się temu. Na całym świecie w korporacjach i w dużych przedsiębiorstwach trwa wyścig o jak najszybsze zautomatyzowanie i zrobotyzowanie jak największej liczby stanowisk. Dzięki postępom sztucznej inteligencji, informatyki i robotyki w ciągu 10, góra 20 lat ogromna większość ludzi zostanie pozbawiona pracy. Pytanie, co z tymi ludźmi wtedy elita zrobi. Nasuwają mi się tu od razu bardzo nieciekawe myśli, związane z tym, co doświadczyliśmy już w latach 1939 – 1945.. Czy dojdzie wtedy do ludobójstwa na skalę globalną, bo nie będziemy potrzebni liberalnej elicie nawet jako półniewolnicza, kapitalistyczna siła robocza?
To zależy od nas samych.
Cytat: „To proszę spojrzeć na dzisiejszych młodych. Nie mają pracy, nie mają perspektyw, nie stać ich na założenie trwałego związku ani na dzieci. Ale siedzą jak trusie, nawet nie narzekają szczególnie, choć, wydawałoby się, dawno powinni wyjść na ulice. Ci najbardziej zbuntowani po prostu wyjeżdżają za granicę. Jakby im wycięto kawałek mózgu podczas lobotomii.” (Andrzej Bukowski)

Jakie są przyczyny polskiej biedy i niskich pensji?
Dlaczego zarabiamy cztery razy mniej niż Niemcy przy podobnych cenach? Czemu jedno euro jest warte aż cztery złote? Czy jest to po prostu mechanizm wolnego rynku, który tak to samoistnie uregulował? Okazuje się, że nie. A zawdzięczamy to nie komu innemu, jak panu Balcerowiczowi. Na samym początku lat ’90, w porozumieniu z zagranicznymi bankierami, ustalił on taki kurs złotówki wobec ówczesnej marki niemieckiej i dolara amerykańskiego, by nasza waluta była mało warta. Cel? Lepsze warunki dla eksporterów jak i Polska jako zasobnik taniej siły roboczej dla Zachodu, bez większego przemysłu i bogactwa. Ten spisek (tak, spisek!) ujawnił profesor Andrzej Fidelis:
Cytuję: „Dzisiaj każdy „myślący” człowiek powie, że kurs naszej waluty jest przecież płynny i ustala się w wyniku wolnej gry rynkowej, a NBP nie musi nawet interweniować w obronie wyznaczonego parytetu (swoją drogą wyznaczonego metodą decyzji Prezesa, a nie rynku). To bezsprzecznie prawda, ale kurs nie został wyznaczony wczoraj, ani przedwczoraj, ale kształtował się od początku lat dziewięćdziesiątych – tyle że przez pierwszą dekadę nie miało to nic wspólnego z wolną grą rynkową. Początkowo bowiem, kurs wyznaczony był arbitralnie przez Leszka Balcerowicza na poziomie 9500 starych złotych za dolara (dzisiejsze 95 groszy), jako kurs sztywny, który później stopniowo uelastyczniano (przy jednoczesnej błyskawicznej deprecjacji spowodowanej inflacją, której przyczyną był nadmierny dodruk pieniądza).
Owa elastyczność nie miała jednak nic wspólnego wolnym rynkiem walutowym. Było to nadal ręczne sterowanie mające zapewnić finansową wydolność budżetu, atrakcyjność obligacji, spłatę zadłużenia zagranicznego i płynną wyprzedaż firm państwowych. Mimo, że wiele z tych celów miało swoje realne uzasadnienie – taka nierynkowa polityka kursowa prowadzona w niby rynkowej gospodarce spowodowała, że w ciągu dekady powstała sieć powiązań ekonomicznych, które utrwaliły psychologiczny kurs złotówki na dzisiejszym poziomie (osiągnęliśmy go już w roku 1995) i jego stopniowe uwalnianie od roku 1998 nie mogło już niczego zmienić, bez naruszenia interesów międzynarodowych instytucji walutowych.”
Autor powyższego cytatu: prof. Andrzej Fidelis
Jeśli chcesz więcej takich tekstów – wesprzyj moją niezależną działalność darowizną. Działam poza systemem i bez sponsorów – dzięki Tobie mogę publikować prawdę bez cenzury.
-NR KONTA: 84 1160 2202 0000 0006 1935 5350
-BLIK: 886 489 463
-BUY COFFE: [Kliknij tu]
-PAYPAL: [Kliknij tu]



Dodaj komentarz