Czym jest bogactwo a czym bieda?
Jak oceniasz swój status finansowy? Ludzie pod zawsze starają się ustalić granice pomiędzy bogactwem a biedą. Jednak teraz, przez dostępność kredytów jest to szczególnie załamane, gdyż ludzie biedni kupują sobie surogat (namiastkę) luksusu, na którego tak naprawdę ich nie stać, na kredyt. I dzięki temu strugają kogoś wyższego, niż w rzeczywistości są, ich ego rośnie i gardzą tymi, którzy są jeszcze niżej od nich. Jednocześnie cały czas choćby podświadomie boją się, że gdy tylko stracą płynność finansową i przestaną płacić raty, to do tej pogardzanej grupy niechybnie trafią.
Tak więc proponuję nowe, zdroworozsądkowe rozgraniczenie pomiędzy bogactwem a biedą, które na pewno nie spodoba się wielu ludziom. A już na pewno nie klasie średniej.
Ludzie bogaci (ale naprawdę bogaci). Czyli tacy, których stać na kupno mieszkania (lub domu), samochodu dla siebie i partnera życiowego, działki i domku nad jeziorem i wakacji, UWAGA – bez konieczności brania kredytu w celu zakupu tych dóbr. Ludzi bogatych naprawdę stać na ich kupno, i kupują je od razu, z pieniędzy które mają na koncie.
Ludzie biedni. Tak naprawdę to nie stać ich na kupno auta, mieszkania lub działki i domku nad jeziorem, więc muszą brać kredyt w celu ich zakupu i zadłużać się na 20, 30 lub więcej lat. Potem żyją w ciągłym strachu przed tym, czy uda im się utrzymać pracę i te raty spłacać. Bo de facto to nie jest ich mieszkanie, ale to mieszkanie banku. Tylko kilka, kilkanaście niezapłaconych rat dzieli ich od licytacji komorniczej i wylądowania pod mostem.
Ludzie biedni czy klasa średnia?
O ironio, ludzi biednych, nie wiedzieć czemu, nazywa się klasą średnią. Wg mnie jest to pomieszanie pojęć lub celowe mydlenie ludziom oczu przez kapitalistyczną propagandę. Dobrobyt na kredyt nie jest dobrobytem prawdziwym, ale jest iluzją, jest niczym fatamorgana. Ale tacy ludzie, mając kredyt na ciasne mieszkanie na dalekich przedmieściach, którego jeden metr kosztuje 9.000 zł, włączą sobie Netflixa, naleją sobie Carlo Rossi lub Prosecco, obkupią się w markowe ciuchy w galerii handlowej i już mają w głowach, że znaczą dużo więcej, niż robole, którymi pogardzają.
Ludzie bardzo biedni. Są na tyle niezamożni, że nie mając zdolności kredytowej, nie stać ich nawet na ten kredyt, jak w przypadku osób z punktu powyżej, które na ten kredyt żyją. Z pensji, jaką przyjmują, mogą kupić sobie tylko żywność i opłacić rachunki. Nie dostaną kredytu hipotecznego na mieszkanie. Mogą co najwyżej wziąć niewielki kredyt na używane auto, lodówkę lub laptopa. Ta warstwa społeczna nazywana jest prekariatem lub „pracującymi biednymi.” Nie mogą pozwolić sobie na przyjemności inne, niż alkohol, który jest stosunkowo tani. To jedyna rozrywka, na którą ich stać w ich szarym życiu. To dlatego alkoholizm w tej grupie ludzi jest tak rozpowszechniony. Na inne przyjemności osoby z tej klasy ekonomicznej mogą sobie pozwolić tylko jeśli nie mają dzieci. Jeśli one są, to takie rodziny żyją od pierwszego do pierwszego, z zeszytem w ręku.
Autor: Jarek Kefir
P.S. Jeśli doceniasz niezależne dziennikarstwo, demaskowanie zakulisowych faktów, alternatywną wiedzę – wesprzyj moją działalność. Jarek Kefir to nie tylko publicystyka, to społeczność przebudzonych, to źródło informacji, które nie kłania się poprawności politycznej ani korporacjom. Tworzenie tych treści wymaga czasu, energii, i… środków. Bez Twojego wsparcia nie mogę dalej działać z tą samą mocą.
Nr konta bankowego – przelew dla Jarosław Adam, tytułem – darowizna:
84 1160 2202 0000 0006 1935 5350
Blik na nr telefonu: 886 489 463
Przez BuyCoffe: [Kliknij tu]
Przez PayPal: [Kliknij tu]



Dodaj komentarz