Wędrował nocą, poza horyzont zdarzeń – Część II
Cześć pierwszą tego opowiadania napisałem siedem lat temu. Teraz przyszło do mnie natchnienie i oto mamy część drugą.
>Na 99,9% nie czytałeś części pierwszej. Dlatego zapraszam Cię do jej przeczytania – link poniżej:
>Wędrował nocą, poza horyzont zdarzeń – Cześć I
A teraz część II opowiadania:
Nie wiedział, czy zasnął, czy też jego świadomość zawisła między światami, jak pajęczyna zawieszona na granicy dwóch drzew. Gdy otworzył oczy, las wyglądał znajomo, ale jednak wszystko było inne. Gwiazdy nad głową pulsowały rytmicznie, jakby oddychały wspólnym tchem z jego ciałem. Księżyc nie był już jedynie chłodnym okiem na niebie – stał się czymś żywym, obserwującym, niemal współczującym. To był mały szczegół, że po wschodzie słońca znowu nastała noc, ale kto by teraz nad tym się zastanawiał…
Podniósł się z ziemi. Czuł się dziwnie lekki, jakby grawitacja tego miejsca była inna. Dotknął kory drzewa – pulsowało ciepłem. Rozejrzał się. Wokół cisza, lecz nie była to zwykła cisza lasu – była to cisza gęsta, niemal sakralna, jakby każde drzewo było strażnikiem pradawnej tajemnicy. Z każdą chwilą miał coraz silniejsze wrażenie, że nie wrócił do znanego mu świata. Że ten świat był inny, jakby z powieści Dicka o wypadku w Bevatronie. Kto wie, ten wie o co chodzi.
Ruszył przed siebie, kierowany czymś trudnym do opisania – nie był to głos, nie był to obraz, lecz rodzaj wewnętrznego kompasu. Miał wrażenie, że kroki, które stawia, zostały już dawno zaplanowane przez coś większego.
Po kilkunastu minutach dotarł do czegoś, co wyglądało jak opuszczona kapliczka, obrośnięta mchem i bluszczem. Drzwi były półotwarte, jakby czekały właśnie na niego. Nad framugą widniał dziwny symbol – spiralna linia zamknięta w oku. A to wszystko wewnątrz trójkąta. Przypomniał sobie, że widział coś podobnego na amulecie swojej prababki – tej, która szeptała zaklęcia przy świecach i mówiła o duchach, które można nakarmić mlekiem i miodem.
Wszedł do świątyni. Wnętrze było chłodne, ale przytulne. Na środku pomieszczenia stał kamienny stół, a na nim leżała księga oprawiona w skórę. Ledwie ją dotknął, księga sama otworzyła się, jakby rozpoznała jego dotyk. Strony wypełniały symbole – niektóre znał ze snów, inne pojawiały się, gdy kiedyś medytował pod wpływem magicznych ziół i grzybów.
Nagle usłyszał głos – szept, który nie był dźwiękiem, lecz myślą:
– „Jesteś gotów, by przekroczyć drugi próg. Droga dopiero się zaczyna.”
Mapa, która ujawniła się na stronach księgi, pokazywała miejsca rozsiane po lesie – punkty mocy. Nie znał ich, ale każdy z nich wydawał mu się dziwnie znajomy, jakby jego dusza już tam kiedyś była.
Pierwszy punkt – „Źródło Przodków”. Dotarł tam po długim marszu. To było małe jeziorko, z którego unosiła się mgła. Kiedy pochylił się nad wodą, nie zobaczył swojej twarzy – ujrzał sylwetki przodków, których nigdy nie znał. Mówili do niego językiem snu. Mówili, że jest „odnowicielem krwi”, ostatnim, który może zamknąć krąg karmiczny rodu, i tym samym uwolnieni się z symulacji, jaką jest ten świat.
Drugi punkt – „Drzewo Życia”. Tu, pod rozłożystym dębem, miał wizję. Zobaczył świat nie ludzi, lecz duchów natury – istoty z liści, z kamieni, z wirujących wiatrów. Opowiedziały mu, że ludzie zapomnieli o świętym porządku. Że żyją w cieniu strachu, w matrixie zbudowanym z iluzji i z ekranów. Że jego zadaniem jest przypomnienie innym o czymś, co dawno zostało wyparte: o prawie rytmu, cyklu i o cichej, duchowej rewolucji.
Trzeci punkt – „Grobowiec Cienia”. Tam musiał zmierzyć się z samym sobą. Zobaczył swoje wszystkie lęki, żale, wstyd – wszystkie maski, które nosił, by być „kimś” w oczach innych ludzi. Grobowiec był czarną jaskinią, w której spotkał własny cień – siebie samego, ale mrocznego, z oczami pełnymi pretensji, z twarzą wykrzywioną w groteskowym grymasie bólu i cierpienia. Tam zrozumiał: że nie chodzi o walkę ze sobą, ale o integrację. O zaakceptowanie każdego aspektu swojej istoty, by przestać być podzielony.
Z każdą kolejną lokacją, z każdym krokiem, jego świadomość się zmieniała. Czuł, że wraca do jakiegoś pierwotnego stanu, w którym nie ma „ja” i „świata zewnętrznego”, a jest tylko ekstatyczne, buddyjskie Jedno.
W końcu dotarł do ostatniego punktu – „Brama Gwiazd”. Była to polana, gdzie ziemia jaśniała delikatną poświatą. W centrum polany unosił się słup energii – jak wir światła, brama między wymiarami. Czekała tam istota – wysoka, eteryczna, z oczami pełnymi gwiezdnego pyłu.
– „To nie koniec drogi, wędrowcze,” – powiedziała. – „To dopiero początek. Przeszedłeś próbę, ale świat, który znasz, czeka na ciebie z nowym zadaniem. Teraz wiesz, kim jesteś. Teraz możesz zacząć działać.”
W tej samej chwili poczuł, jak światło wnika w jego ciało, jak rozpuszcza wszystko, czym był. Nie było już granic – nie było ciała, nie było lasu, nie było czasu. Tylko on i pulsująca świadomość Wszechrzeczy. Ponad symulacją.
A potem wszystko zniknęło.
Obudził się na skraju znajomej mu polany, tuż przed świtem. Niebo nabierało barw różu i złota. Słychać było śpiew ptaków. W dłoni wciąż trzymał fragment kory z wyrytym spiralnym okiem wewnątrz trójkąta.
Uśmiechnął się. Już wiedział, że nie wrócił jako ten sam człowiek. I że nie musi nikomu tego udowadniać. Prawda nie potrzebuje świadków – tylko tych, którzy odważą się ją przeżyć i opowiadać o niej.
Koniec części II
Inne moje opowiadania dostępne są poniżej:
–NWO wg dr Josepha Meinhofa
–Uważaj na leśne wiedźmy, wędrowcze!
–Co tam panie wieziesz!?
–Baśń, która ujawnia prawdziwe oblicze świata
Autor: Jarek Kefir
🍀 Chcę Cię serdecznie zaprosić do wsparcia Kefirowego miejsca dyskusji, świadomości i rozwoju. Twoje wsparcie jest kluczowe dla powstawania nowych, fascynujących artykułów. Twój wkład sprawi, że będę w stanie kontynuować moją pasję dzielenia się ciekawą wiedzą, i dostarczać wysokiej jakości treści. Nie mam dostępu do źródeł utrzymania, jakie mają oficjalne media propagandowe, dlatego Twoje wsparcie ma sens.
1️⃣ NR KONTA: 84 1160 2202 0000 0006 1935 5350
2️⃣ BUY COFFE: [Kliknij tutaj]
3️⃣ PAY PAL: [Kliknij tutaj]

![WĘDROWAŁ NOCĄ POZA HORYZONT ZDARZEŃ [OPOWIADANIE]](https://jarek-kefir.art/wp-content/uploads/2025/04/image-2.png?w=1024)

Dodaj komentarz