Sanepid wchodzi do 10.000 przychodni!
To nie jest żart ani fake news. Sanepid – ta sama instytucja, która przez lata zamykała ludzi w domach, groziła mandatami za brak maseczki i robiła „niespodziankowe” naloty na restauracje – teraz zyskuje nową, niepokojącą rolę. Według najnowszych informacji, Państwowa Inspekcja Sanitarna rozpoczęła masową akcję kontroli dokumentacji szczepień dzieci w ponad 10.000 przychodniach w całej Polsce.
Oficjalna narracja? „Chodzi o poprawę wyszczepialności i wykrycie braków w realizacji obowiązkowego kalendarza szczepień.” Nieoficjalna – a może realna? Przygotowanie gruntu pod kolejną fazę medycznej inwigilacji i segregacji obywateli.
Dalsza część wpisu poniżej. Możesz przeczytać też:
Kiedyś: „twoje dziecko, twoja decyzja”. Teraz: „twoje dziecko, nasza własność”?
Rodzice, którzy dotąd korzystali z tzw. „przywileju niewyrażania zgody”, już mogą zacząć się martwić. Kontrole mają na celu nie tylko sprawdzenie, czy przychodnie „odrobiły lekcje” z egzekwowania kalendarza szczepień, ale też wyłapanie przypadków uchylania się od obowiązku. Według doniesień, w niektórych województwach już rozpoczęto wysyłanie wezwań administracyjnych do rodziców i zapowiedzi grzywien sięgających kilku tysięcy złotych.
Czy to oznacza, że Polska znowu podąża ścieżką restrykcji znanych z czasów pandemii? Wtedy zaczęło się od testów, a skończyło na zamkniętych parkach i dronach pilnujących obywateli. Teraz zaczyna się od kontroli w przychodniach, a skończyć może się na… zakazie edukacji, ograniczeniach w podróżowaniu i cyfrowym paszporcie szczepień dla dzieci. Ale to nie wszystko. Sanepid ma też na celowniku lekarzy, którzy „nie dopełniają obowiązków” wobec systemu. Ci, którzy – z przyczyn etycznych lub medycznych – niechętnie kierują dzieci na kolejne dawki, mogą się spodziewać wizyt inspektorów, kar dyscyplinarnych, a nawet doniesień do izby lekarskiej.
Jeden z anonimowych lekarzy powiedział:
„Nigdy nie odmówiłem szczepienia. Ale jeśli widzę, że dziecko po poprzedniej dawce miało poważne powikłania neurologiczne – odczekuję, analizuję. Teraz mam wrażenie, że traktuje się mnie jak kryminalistę.”
Dalsza część wpisu poniżej. Zobacz też: Nowa ustawa to koniec medycyny naturalnej?/
Czy to już medyczny totalitaryzm?
Trudno nie odnieść wrażenia, że jesteśmy świadkami realizacji nowej agendy zdrowia publicznego, w której wolność wyboru ma być fikcją, a rodzicielstwo – jedynie „przywilejem warunkowym”. W tle pojawiają się doniesienia o planach powiązania obowiązkowych szczepień z dostępem do przedszkoli i szkół, a także z systemem cyfrowym, który będzie „oceniać” poziom podporządkowania rodziny zaleceniom sanepidu.
Jeśli to nie cyfrowy kredyt społeczny w wersji sanitarnej, to co? Czy to dopiero początek? Bardzo możliwe. Szczególnie że na horyzoncie mamy już plany WHO związane z Traktatem Pandemicznym i paszportem zdrowotnym, a Unia Europejska przymierza się do cyfrowej karty zdrowia dla każdego obywatela. Wielu rodziców może się teraz obudzić, ale pytanie brzmi: czy nie jest już za późno? Czy odważymy się powiedzieć „nie” – zanim nasze dzieci staną się tylko cyfrą w systemie globalnej kontroli?
Możesz przeczytać też: Zioła i witaminy na receptę?
Chcesz więcej takich treści? Wspomóż niezależne media Jarka Kefira – bo prawda nie przetrwa bez Twojego wsparcia:
➡️ NR KONTA: 84 1160 2202 0000 0006 1935 5350
➡️ BLIK: 886 489 463
➡️ BUY COFFE: [Kliknij tu]
➡️ PAYPAL: [Kliknij tu]



Dodaj komentarz