Demokracja czyli najlepszy z ustrojów? Hahaha!
Nie, nie piszę tego luźnego felietonu ze względu na to, że jestem przeciwnikiem demokracji. Bo nie jestem! Ale piszę go po to, by pokazać systemową niewydolność tego, co nazywamy demokracją. Wszak żyjemy w czasach, gdy wszystkie istniejące systemy – polityczne, społeczne, religijne, moralne, ekonomiczne, a nawet ekologiczne – w bólach zbliżają się do niewydolności już ostatecznej.
Przeanalizujmy to od samego początku. By decydować o losie państwa w wyborach demokratycznych, nie trzeba kompletnie żadnych kompetencji ani nawet znajomości polityki i gospodarki. Nie ukrywajmy, że jest duża grupa ludzi, która kompletnie nie umie wypełnić karty do głosowania. Teoretycznie taką umiejętność powinien już posiadać uczeń szóstej klasy szkoły podstawowej. Inna duża grupa wyborców patrzy na sondaże tuż przed ogłoszeniem ciszy wyborczej, i głosuje na tego kandydata, który ma największy słupek poparcia.
Salowa, kucharz i chirurg razem decydujący o operacji!?
A teraz najlepsza część felietonu. Skoro demokracja jest dziś „jedynie słusznym” i „niepodważalnym” ustrojem, to dlaczego demokratyczne procedury nie obowiązują w sferach o wiele mniej ważnych, niż decydowanie o przyszłości państwa?
-statek wycieczkowy z dwoma tysiącami pasażerów traci moc silników na pełnym morzu. Dlaczego o sposobie naprawy tych silników bądź o ewentualnym wezwaniu pomocy, decyduje wąska grupa pasażerów statku (kapitan, oficerowie, mechanicy)? Dlaczego nie zostaje przeprowadzone demokratyczne głosowanie? W którym nie mający żadnego wykształcenia mieszkaniec Teksasu – pasażer statku – miałby identyczne prawo głosu, jak kapitan statku czy oficer od spraw technicznych?
-długa i ciężka operacja kardiochirurgiczna w znanej w całym kraju klinice, która się specjalizuje w takich zabiegach. Dlaczego o przygotowaniach, przebiegu jak i przeprowadzaniu operacji, decyduje wąskie grono pracowników szpitala? Czyli ordynator oddziału kardiochirurgii z kilkudziesięcioletnim stażem, jego pomocnik przy stole operacyjnym z równie długą praktyką, jak i pozostały asystujący przy zabiegu personel, również z sporym doświadczeniem? Przecież to niedemokratyczne! Czemu nie przeprowadzono spełniających wszelkie standardy demokracji wyborów pośród całego personelu szpitala, począwszy od sprzątaczy, salowych, konserwatorów, stróży, pracowników kuchni, kończąc na pielęgniarkach, stażystach czy choćby lekarzach z oddziału okulistycznego?
-trasa autobusu 81 w Szczecinie, kursującego z Kołbaskowa i Przecławia do centrum a potem do dworca. Już na osiedlu Reda autobus jest naładowany ludźmi. Dlaczego więc o trasie autobusu decyduje kierowca, a raczej zarządca komunikacji miejskiej? Dlaczego nie przeprowadza się demokratycznego głosowania wśród pasażerów na temat dalszej trasy autobusu? A może ludzie Ci zamiast dojechać do centrum, woleliby tylko minąć je na Placu Kościuszki, a potem udać się na osiedle Pogodno? A może by chcieli dojechać np do oddalonego o 110 kilometrów Świnoujścia czy np Gdańska?
-sytuacja w przeciętnej rodzinie, zakupy w sklepie. Dlaczego o tym co trzeba kupić, decyduje dwójka rodziców, choć dzieci mają czworo? Dlaczego nie odbywa się demokratyczne i zgodne ze wszelkimi standardami głosowanie? W którym dzieci przegłosowałyby rodziców, i zadecydowały o kupowaniu po 10 czekolad dziennie dla każdego dziecka?
-lot samolotem z Monachium do Nowego Jorku. Dlaczego o tym, kto i jak ma pilotować samolot, decydują jakieś przepisy i linia lotnicza? Która narzuca do tego celu dwóch pilotów, choć są oni w mniejszości, bo osób na pokładzie samolotu jest ponad 200? Dlaczego nie przeprowadza się demokratycznego głosowania nad tym, kto ma być pilotem? W którym by zwyciężył, dla przykładu, miły, ale nie kumający języka angielskiego Włoch?
Retoryczne pytania o demokrację
Wiem, że powyższe pytania są pytaniami retorycznymi. Wiem także, jaka będzie Wasza próba odpowiedzi na nie. Otóż w powyższych przypadkach nie wolno przeprowadzać głosowania demokratycznego. Bo te czynności muszą wykonywać ludzie znający się na rzeczy, bo w przeciwnym wypadku konsekwencje mogą być katastrofalne. Dobrze, więc moja riposta brzmi: czy kwestia decydowania o losie państwa jest tak mało ważna że można powierzyć ją obojętnie komu?
A może przeciwnie: decydowanie o losie państwa jest znacznie ważniejsze niż ten rejs statkiem wycieczkowym, niż ta operacja kardiochirurgiczna, niż ta trasa autobusu linii 81, niż rodzinne zakupy w sklepie, niż ten lot do Nowego Jorku? Znacznie ważniejsze, bo dotyczy to wszystkich obywateli w państwie (nieraz setek milionów ludzi), bo dotyczy to często potężnego arsenału militarnego (w tym nuklearnego i nie ujawnionego publicznie). Bo dotyczy też gospodarki i stabilności w całym regionie, a w przypadku większych państw – na całej Ziemi? Ku przemyśleniu.
Autor: Jarek Kefir
👍🏻 Wsparcie niezależnych mediów – bez Waszej pomocy nie przetrwają!
1️⃣ Nr konta: 84 1160 2202 0000 0006 1935 5350
2️⃣ Blik na nr telefonu: 886 489 463
3️⃣ Przez BuyCoffe: [Kliknij tu]
4️⃣ Przez PayPal: [Kliknij tu]



Dodaj komentarz