Polska wymiera: prawie że najniższy przyrost naturalny na Ziemi!
🇵🇱 POLSKA WYMIERA! To, co wydarzyło się w Polsce w ubiegłym roku, to nie jest już „niepokojący trend”, to twarde uderzenie w fundament biologicznego istnienia narodu. Współczynnik dzietności spadł do poziomu 1,0989 dziecka na kobietę. To nie jest statystyka dla demografów, to wyrok dla całego państwa, tylko że odroczony w czasie. Oznacza on, że każde kolejne pokolenie będzie mniej więcej o połowę mniej liczne od poprzedniego. Sto Polek i Polaków zostawi po sobie pięćdziesięcioro dzieci. Te dzieci doczekają się zaledwie dwudziestu pięciu wnuków.
Potem zostanie już tylko cisza. Żaden kraj, żadna cywilizacja, żaden system emerytalny, zdrowotny czy gospodarczy nie jest w stanie przetrwać takiego tempa zaniku, nawet gdyby co roku sprowadzać setki tysięcy imigrantów. Matematyka jest nieubłagana i kompletnie nie negocjuje z lewacką ideologią.
Ciąg dalszy poniżej. Polecam też:
Miasta widma i powolne wygaszanie kraju
W perspektywie najbliższych dekad czeka nas powolne, ale konsekwentne wygaszanie Polski. Najpierw znikną dzieci, a wraz z nimi szkoły, przedszkola, place zabaw. Potem znikną klienci, więc zamkną się sklepy, punkty usługowe, małe biznesy. Szpitale będą łączone, oddziały likwidowane, personel przeciążony opieką nad coraz starszym społeczeństwem. Remonty dróg przestaną mieć sens, budowa nowych stanie się absurdem. Zamiast tego pojawią się pustostany, opuszczone domy, rozpadające się kamienice, a w końcu całe miasta-widma, w których zostaną już tylko starzy ludzie i wspomnienia tego, że kiedyś tętniło tam życie. No i liczne wyrzutki systemu będą w tych pustostanach żyć, poza cywilizacją, poza systemem.
Ten proces nie rozkłada się jednak równomiernie. Są miejsca, gdzie demograficzny upadek postępuje znacznie szybciej i już dziś widać jego skutki gołym okiem. Sudety, Zamojszczyzna, Pomorze Środkowe, Zagłębie Dąbrowskie – to regiony, które wyludniają się jakby ktoś spuścił z nich powietrze. Co więcej, mamy w Polsce sytuacje wręcz symboliczne: Sopot z dzietnością na poziomie 0,57, czyli gorszą niż w najbardziej wyludniających się metropoliach Azji, leży tuż obok powiatu kartuskiego, gdzie wskaźnik sięga 1,67, czyli poziomu Francji czy USA. Dwa światy oddzielone kilkudziesięcioma kilometrami. To pokazuje jedno: to nie jest „ślepy los”, tylko rezultat konkretnych warunków, decyzji i systemowych zaniedbań.
Nie, jakoś to NIE będzie!
Jeśli ktoś jeszcze wierzy, że „jakoś to będzie”, to warto, żeby spojrzał na te liczby bez znieczulenia. Demografia nie krzyczy, nie strajkuje i nie wychodzi na ulice. Ona po prostu robi swoje. A kiedy w końcu wszyscy zorientują się, że jest problem, może się okazać, że nie ma już komu go rozwiązać. A powodu tego stanu rzeczy to temat na zupełnie oddzielny artykuł, bo przyczyny są złożone, związane m.in. z systemowym kryzysem rozlewającym się po wszystkich obszarach życia.
Ciąg dalszy poniżej. Polecam też:
⭐ Ważne info dla działalności naszych niezależnych mediów!
Mija rok, w którym Jarek Kefir nie pierdolił się w tańcu. Artykuły bez cenzury leciały jeden za drugim. Bo Jarek Kefir pierdoli się w nieco innych okolicznościach. Ale od tego, co zawarłem w tym wpisie, zależy moje przetrwanie w styczniu. W dniach 22, 23, 29, 30 i 31 grudnia mam nakazane nie przychodzić do pracy (martwy sezon), a nie dostanę nawet postojowego. Pensja w styczniu będzie mała i mogę mieć duże problemy. Polski kapitalizm w pigułce. Możesz mi pomóc przetrwać – opcje wsparcia poniżej:
1️⃣ Przelew tradycyjny:
Nr konta: 84 1160 2202 0000 0006 1935 5350
Dla: Jarosław Kasperski, Tytuł: Darowizna
Dla wpłat z zagranicy:
BIC/SWIFT: BIGBPLPWXXX
IBAN: PL84116022020000000619355350
2️⃣ Blik na nr telefonu: 886 489 463
3️⃣ Przez BuyCoffe: [Kliknij tu]
4️⃣ Przez PayPal (wygodne z zagranicy): [Kliknij tu]



Dodaj komentarz