Ludzie tkwią w stanie zbiorowej halucynacji – w śnie na jawie
Jak rozwiązywać problemy życiowe? Przede wszystkim aby rozwiązać problem należy… NIE MIEĆ PROBLEMU. Przypuśćmy że osiągnąłeś już jako taki sukces, ale chcesz więcej i więcej. Rozwiązania będą? Owszem, znajdzie się z milion rozwiązań. Socjotechnika, NLP, jakiś coaching (drobny tysiak na prelekcję to nie problem, nie? xD), potem przeczytasz jakąś książkę mistrza new age (guru). I już podbudowany ruszasz podbijać świat.
Podobnie jest gdy już jakąś pozycję i sukces masz, ale powinęła Ci się w czymś noga. Masz problem, ale w zasadzie.. Nie masz problemu. Też znajdzie się wiele rozwiązań by Twoje zajebiste życie uczynić jeszcze bardziej zajebistym. Problem zaczyna się dopiero wtedy, gdy potrzebujesz zmiany systemowej (całościowej), gdy zaczynasz od zera.
Życie jest jak system Windows (to świetna metafora). Pojawił się poważny problem z internetem – nie możesz za nic się połączyć? Uruchomiłeś oficjalne narzędzie do rozwiązywania problemów? W porządku, ale żeby znaleźć rozwiązanie, musisz… połączyć się z internetem. A gdy się połączysz (np przez telefon) to wtedy to oficjalne narzędzie powie, że rozwiązanie problemu nie jest dostępne. W życiu jest tak samo.
Oficjalnie promowane recepty na życie nie działają
Chcesz rozwiązać jakiś problem? To musisz tak naprawdę nie mieć problemu (vide konieczność połączenia z internetem). Bo jeśli masz spory problem, to po Tobie. No i najważniejsza zasada – oficjalne rozwiązania i recepty na życie nie tylko nie działają, ale generują nieskończoną ilość problemów. Chyba, że świadomie zrezygnujesz z tych oficjalnych rozwiązań. Wtedy te wszystkie problemy – groźne, potworne, przerażające, nie znoszące nawet słowa sprzeciwu – stają się po prostu mniejsze. Obniż ważność problemu wtedy on sam się rozwiąże. Polega to na tym, że obniżasz ważność (ale nie wartość) rzeczy i spraw, które poprzednio były dla Ciebie absolutnie ważne i absolutnie priorytetowe.
Zrozummy że nic nie jest absolutnie ważne i absolutnie priorytetowe, choć uczeni jesteśmy zupełnie innego podejścia. Owszem, dobrze byłoby je osiągnąć, mieć, ale gdy one nie przyjdą – nic się nie stanie. Wszystko będzie po staremu, świat się nie zawali, apokalipsy nie będzie, naprawdę. Gdy wyrobisz sobie nawyk takiego podejścia, to od razu poczujesz z 200 ton ciężaru mniej na duszy. I wtedy z czasem stanie się rzecz paradoksalna – otrzymasz od świata więcej niż wtedy, gdy się spinałeś, gdy nie miałeś dystansu, gdy uważałeś te sprawy i rzeczy za absolutny priorytet.
Cytuję: „Chcecie przetestować to na sobie? Dam Wam parę minut, możecie zrobić to od razu. W porządku, przebiega to mniej więcej tak. Załóżmy, że moglibyście być upojnie szczęśliwi, ale nie zdobędziecie licencjatu. Czy jesteście gotowi wymienić licencjat na szczęście? Nie dostaniecie tej dziewczyny czy tego chłopaka. Czy jesteście gotowi wymienić ich na szczęście? Co? Co o tym myślicie? Nie odniesiecie sukcesu, poniesiecie porażkę i wszyscy będą Was nazywać nieudacznikami. Ale będziecie szczęśliwi, bezmiernie szczęśliwi. Czy jesteście gotowi wymienić zdanie innych na szczęście? Dam Wam trochę czasu do namysłu.”
~Anthony de Mello
Bogaci się bogacą, biedni biednieją
Jako pierwszy krok – to wystarczy, to wręcz aż za dużo. Miej świadomość że większość ludzi nie wykona nawet tego pierwszego kroku. Ale potem są kolejne i kolejne kroki. I nie wykluczają one licencjatu, związku czy sukcesu, ale wręcz je umożliwiają. Jeśli odpuścisz, zrezygnujesz, obniżysz ważność – otrzymasz więcej.
Jest naprawdę niewiele koncepcji i opracowań, które pomagają wstać z życiowego dna, które pomagają budować od zera, na gołym fundamencie. Te koncepcje rozróżnisz po tym, że są raczej instruktażem niż opisem. Ludzie którzy mają naprawdę wartościową wiedzę do przekazania poprzez takie koncepcje, unikają teoretyzowania i unikają odpowiedzi na pytania, na które odpowiedzi nie ma i nie będzie.
Jest to związane z uniwersalną zasadą tego świata. Jeśli już coś masz, jakąś wartość lub jakiś zasób – to jest duże prawdopodobieństwo że będziesz tego miał więcej. To właśnie stąd się wzięło porzekadło, że pieniądz rodzi pieniądz, i że bogaci się bogacą, a biedni biednieją. Ta zasada nie dotyczy tylko pieniądza ale wielu innych aspektów życia. Zbudować coś od zera jest zawsze najtrudniej. Vadim Zeland opisywał to jako siłę „zamiaru”. Zamiar to siła, która nie walczy, nie prosi, nie konkuruje, nie rywalizuje, ale sięga jak po swoje. Aby wykorzystać tę niesamowitą siłę zamiaru, musisz już ją w pewnym sensie mieć.
To, że im bardziej czegoś pragniesz tym bardziej tego nie dostaniesz – to już wiemy. Ale paradoksem jest to, że im bardziej czegoś nie chcesz, nie znosisz, nienawidzisz, unikasz – tym bardziej to dostajesz. Siły rządzące tym światem mają wektor ujemny (negatywny – zło).
Umysł a scenariusz zdarzeń
Cytuję: „Gdy tylko w myślach powstaje zamiar, by zamienić się rolami z prześladowcą, dusza przestraja się na sektor z przeciwnym scenariuszem. Na tym polega mechanizm świadomego snu: scenariusz zostaje wybrany przez zamiar.
Jeżeli umysł uświadomił sobie, że może kontrolować scenariusz zdarzeń, formułuje pragnienie. Na przykład pragnienie wzbicia się w powietrze. Ta myśl, szybko przemknąwszy przez świadomość, przekształca się w duszy w zamiar. Zamiar jest siłą napędową, która przenosi śniącego do sektora o odpowiednim scenariuszu. Podróż duszy w przestrzeni wariantów nie jest obciążona bezwładnością obiektów materialnych. Dlatego sny są tak plastyczne. Zamówiony scenariusz natychmiast się urzeczywistnia. A cóż innego dzieje się w rzeczywistym życiu? W zasadzie – to samo.
Różnica polega tylko na tempie wykonania scenariusza. Na jawie zdarzenia rozwijają się zgodnie z tymi samymi prawami, co w snach, lecz nie tak błyskawicznie, ponieważ materialne urzeczywistnienie wariantów obciążone jest bezwładnością. Pod tym względem twierdzenie, że nasze życie to sen, jest błędne, lecz zarazem nie pozbawione sensu. Już przywoływałem ilustracje opisujące sposób, w jaki myśli kształtują zdarzenia w życiu. Wcześniej czy później otrzymujesz to, co znajduje się w myślach.
Twoje myśli to emisja energii na częstotliwości określonej linii życia. W rzeczywistym życiu przejście na tę linię hamowane jest przez różne czynniki materialne. Urzeczywistniony sektor przestrzeni w porównaniu z nieurzeczywistnionym zdaje się lepki jak smoła w zestawieniu z wodą. Materialne ucieleśnienie potencjalnie możliwego wariantu odbywa się z opóźnieniem.”
~Vadim Zeland
Co mistrzowie duchowi mają na myśli mówiąc, że ludzie śpią?
Czy chodzi o jakieś braki wiedzy, nieznajomość teorii i praw rządzących światem? NIE. Już wiele razy udowodniłem, że wiele teorii ezoterycznych można o kant doopy rozbić. Większość jest po prostu nie do zweryfikowania, i co najważniejsze, na co zawsze zwracam największą uwagę – absolutnie nie do wcielenia w życie. Przeczytałeś książkę o oświeceniu i przebudzeniu? Jedną, drugą, dziesiątą, dwudziestą? Co konkretnie zmieniły one w TWOIM życiu? Czy przebudziłeś się, oświeciłeś się? Nie wiem, urosły Ci jakieś skrzydła, rogi, ogon, i nauczyłeś się lewitować bądź teleportować?
Nie martw się, JA TEŻ NIE, dokładnie tak jak Ty. Ale do meritum. Otóż mistrzowie duchowi mówiąc, że ludzkość śpi, mają na myśli specyficzny stan „półsnu”, czyli snu na jawie. Tak naprawdę u większości ludzi jawa niewiele różni się od snu. W śnie się nie poruszają, a na jawie – owszem. I tyle różnic. Bo automatyzacja ich odruchów, reakcji i decyzji jest bardzo wysoka. Przypomnij sobie – ile razy zareagowałeś w stary, sprawdzony sposób, choć niekoniecznie korzystny? Bardzo trudno mi znaleźć pojęcia do tego co odkryłem, a bawić się w cytaty tych mistrzów new age nie zamierzam, bo i tak niczego nie zmienią.
Otóż ludzie nie są uważni, decyzje i reakcje nie zależą stricte od nich, ale od jakiegoś mechanizmu, automatu. Coś jakby „wirusowego” jest w naszych głowach i podczas gdy my śpimy na jawie, to wtedy to coś dokonuje autonomicznie decyzji i wyborów. Podobnie dzieje się z naszą uważnością. Przykładowo: jedziesz autobusem, idziesz po parku, wykonujesz jakieś obowiązki w pracy. Ale wielu ludzi nie jest „uważnych”. Są zajęci własnym myślotokiem, tym całym blablaniem w głowie. Zajmuje to większość ich energii, a całe otoczenie jest jakby obok nich. Całe życie wydarza się obok nich. Polega to na tym, że wręcz fizycznie nie zauważają wielu przejawów tego życia.
Na czym polega „sen na jawie”?
Ja już wiem na czym polega „sen na jawie„, czuje go i to nie jest pozytywne odczucie. Coraz częściej widzę ten stan z boku i uświadamiam sobie: o kurde, co ja robię. Umysł logiczny / racjonalny to wiecznie gadająca struktura która ubzdurała sobie ze rządzi i zalewa nasze prawdziwe „ja” strumieniami bełkotu, czyli myślotoku. Jest to taki półsenny stan. Nie wiem w ogóle jak to opisać, nie znajduje pojęć. Inaczej jest gdy jestem w stanie takiego półsnu (jak 99,9% ludzi), gdy jestem prowadzony jakby przez jakiś „automat” (czyli przez wredny umysł). A inaczej jest gdy wpadając w myślotok, „szturcham>” się, i zaczynam to widzieć jakby z boku i uświadamiać sobie tę grę. Polecam wyrobić sobie nawyk takiego szturchania się zawsze gdy zaczynasz pogrążać się w myślotoku i zasypiać na jawie.
I jeszcze jedna rada.. Niech inni tracą energię życiową na politykę, ideologie, religie, rywalizację, konkurencję, udowadnianie swojej racji, granie ról, dbanie o tzw opinię i status w społeczeństwie. Ale Ty nie musisz. Gdy tego zaprzestajesz – to energii i mocy masz tyle, że możesz przenosić góry. Na powyższe rzeczy które są tak naprawdę rozpaczliwie puste, marnowana jest ogromna większość energii wielu ludzi. Jak widzicie nie ma w tym żadnych głębokich myśli i sentencji ani tajemnej wiedzy. Po prostu nie szkodź samemu sobie, to na początek wystarczy.
🇵🇱 P.S. Możesz wspomóc pracę niezależnych mediów. Także od Ciebie zależy ich istnienie. Wsparcie Czytelników gwarantuje częste i regularne publikacje. Ukrywana wiedza to potęga, działamy dalej!
1️⃣ NR KONTA: 16 1020 4795 0000 9102 0139 6282
DLA: Jarosław Adam / TYTUŁEM: darowizna
2️⃣ BUY COFFE: [ LINK TUTAJ ]
3️⃣ PAY PAL: [ LINK TUTAJ ]
4️⃣ BTC: bc1qlx8la2wdmfwnsx8kfr27tu43u0ux6fyamhnevm



Dodaj komentarz