Opowieść o duchowości ezoterycznej z zaskakującym morałem..
Jakiś czas temu, w sielskiej okolicy którą śmiało można określić jako „zadupie”, mieszkała kobieta razem z mężem. Rzecz działa się na osiedlu domków jednorodzinnych. Tuż za płotem swoje królestwo miała sąsiadka, które delikatnie mówiąc, dość oschle traktowała naszą główną bohaterkę.
-Dzień dobry!
-Dzień dobry.
-Ma pani pożyczyć cukier?
-Nie, nie mam.
I to wszystko. Jednak nasza bohaterka, nazwijmy ją Grażyna, pewnego dnia podczas oglądania jakiejś ezoterycznej audycji w popularnej telewizji, zaczęła rozmyślać, dlaczego żywopłot, krzewy i inne rośliny tuż obok działki wrednej sąsiadki są cherlawe i częściej usychają. Może ta sąsiadka jest zawistna i rzuca na nie tak zwane złe oko? Może zazdrości pięknie utrzymanego ogrodu?

Ezoteryczna ochrona przed złym okiem?
Zastanawiała się, jak chronić swoje rośliny przed złym okiem. Wypróbowała kilka sposobów. Próbowała przesyłać dobre myśli i energię miłości do roślin rosnących pod płotem sąsiadki. Zakopała tam kilka kryształów górskich i orgonitów, bo miały mieć one uzdrawiającą moc, działającą także na rośliny. Umieściła też pod płotem płytkę z wzorami tzw. „świętej geometrii”, by wzmocnić ochronę. Próbowała też medytować i afirmować w tej intencji. Wszystko na nic, bo rośliny dalej były cherlawe i miały większą skłonność do usychania.
Zdecydowała, że tak tego nie zostawi. Być może sąsiadka jest jakąś straszliwą wiedźmą i takie „powierzchowne” rytuały na nic się zdadzą. Być może trzeba sięgnąć głębiej, po silniejsze metody. Porzuciła więc portale traktujące o new age. Szkoliła się w arkanach wiedzy tajemnej aż do tajemniczo wyglądającej inicjacji w mrocznej grupie, która z sobie znanego powodu najbardziej nienawidzi porzekadła: „magia to psychologia, magia to podświadomość.” Jednak nie skojarzyła faktów, gdy czytała w jednej z książek magicznych że „największą rolę we wszelkich rytuałach odgrywa wyobraźnia.”
Zaczęła widzieć astral. To było wręcz niesamowite uczucie. Z każdym tygodniem widziała coraz więcej i więcej. Zobaczyła też strukturę duchową swojej wrednej sąsiadki i się przeraziła. Rany! Przecież to starożytna wiedźma należąca do tajnej organizacji czarownic! Wokół niej aż roiło się od posłusznych jej złych bytów, których nie sposób nawet opisać, bo ich rodzajów było tak dużo. Wtedy te złe byty zaczęły natychmiast atakować naszą biedną ezoteryczną Grażynkę. Podjęła więc walkę z sąsiadką-czarownicą i z rzucanymi bytami, klątwami i tak dalej.

Widzenie astralu w duchowości
Wiry energetyczne, odczynianie uroków, byty w astralu, demony, klątwy, ataki energetyczne.. Przeżyła tego cała masę. Odpierała tego ogrom, ale oczywiście wszystkich nie była w stanie. Zrozumiała też, że wredna sąsiadka-czarownica tak naprawdę od dawna wysyłała na nią różne rodzaje bytów. Wojna trwała na całego. W międzyczasie Grażyna rzuciła klątwy na dwie diametralnie różne pod względem charakteru osoby, które przyjęły je diametralnie inaczej. Pierwszą osobą był nieśmiały i introwertyczny znajomy sprzed lat z lękami. Nie chodził do psychiatry, ale gdy życie mu dopiekało, to miał w zwyczaju zapijać relanium otrzymywane od lekarza rodzinnego wódką. Osiągał wtedy spokój. Ale lęki i związane z nimi niedogodności co jakiś czas mu solidnie dopiekały. Grażyna spotkała go przypadkiem na ulicy. Wymienili ledwie kilka słów.
-Co słychać?
-A nic, stara bida.
Jednak Grażyna widząca astral zobaczyła, jak ten dawny kolega podczepia się do jej czakry sakralnej. Uznała, że tak nie może być. Zwyzywała go. Po jego dezorientacji powiedziała, że jest biegłą w sztuce czarownicą i rzuciła na niego klątwę. Słynne łacińskie słowa, zmieszane z jednym słowem „własnym”, które sama wymyśliła podczas medytacji, i które było potrzebne do realizacji klątwy. Znajomy odszedł zmieszany. Ale lęki zaczęły prześladować go dużo częściej.
-Panie, co pan tak często chcesz to relanium, nie mogę tyle panu dawać, ja to lekarz rodzinny jestem. Każdy czasami ma chwile załamania, proponuję udać się do Poradni Zdrowia Psychicznego w naszej przychodni.
Duchowość i pokonanie klątwy
Zamiast tego znalazł jednak w internecie słynnego polskiego psychotronika, by odczynił klątwę. Tak też się stało. Psychotronik zalecił mu kilka ćwiczeń związanych z medytacją, sam też odprawił rytuał. Nasilone lęki zaczęły stopniowo zanikać. Druga osoba na którą nasza Grażyna rzuciła klątwę, to sąsiad mieszkający dwie ulice dalej. Był to śmiały i odważny aktywista działający w lokalnej społeczności. Wsławił się tym, że zablokował budowę kontrowersyjnej z punktu widzenia ekologicznego inwestycji, której chciały lokalne kliki polityczno-biznesowo-mafijne z PO i PSL. Był duszą towarzystwa, często organizował też lokalne grille dla większej ilości mieszkańców.
Słysząc złowrogo brzmiącą, łacińską klątwę Grażyny i uzasadnienie tej klątwy, najpierw szczęka opadła mu do kolan, a potem powiedział do niej: „Abrakadabra hokus pokus? LOL, jak można w to wierzyć. Nie przychodź na następne BBQ, nie chcemy na grillu świrów”. Grażyna powiedziała mu, że jeszcze tego pożałuje. On odpowiedział jej, by spierdalała, wspomniał też coś o wezwaniu policji i kaftanie bezpieczeństwa. No i żył sobie dalej spokojnie. Nic mu nie dolegało, zdrowie dopisywało. Ba, udało mu się wynegocjować z gminnym samorządem kompromisowy, korzystny dla mieszkańców jak i dla gminy przebieg nowo budowanej drogi.
Po prostu sobie żył jak by nigdy nic. Jednak nasza bohaterka uznała, że odważny ekstrawertyk też szkolił się w arkanach wiedzy tajemnej i miał lepszą i potężniejszą ochronę. Oczywiście boleśnie odczuła rzucenie na niego klątwy, bo wmówiła sobie, że miał on świetną, czarnomagiczną ochronę i odbił klątwę w jej kierunku. Włączyła Bogu ducha winnego człowieka w krąg coraz bardziej zaawansowanych rytuałów odprawianych przez nią nad nim. Niestety, żaden z nich nie działał. Ten odważny, ekstrawertyczny człowiek miał po prostu swoje życie. Codzienne radości, ale też troski. Mecz ligi mistrzów, ale też ambitną, filozoficzną książkę, w zależności od tego, czego chciał zaznać.
Czy klątwy działają? Zależy na kogo..
Miał ukochaną osobę u boku. Im potężniejsze klątwy na niego rzucała, myśląc że w końcu pokona jego zabezpieczenia, tym gorzej się czuła. W końcu zaniechała, wymyślając sobie, że człowiek ten musi być masonem najwyższego, bo aż 33 stopnia. Tak jej przecież podpowiedział wszechwiedzący i wszystkowidzący astral. A ten człowiek żył sobie jak gdyby nigdy nic, a już na pewno nie wiedział nic a nic o astralu, magii i „wojnach magów” prowadzonych przeciwko niemu. Kiedy rzucająca na niego klątwy Grażyna odczuwała to coraz gorzej i gorzej, on po prostu szedł sobie na piwo, na tor motocrossowy lub do Filharmonii.
Na koniec okazało się jednak, że wredna sąsiadka-czarownica, z którą nasza bohaterka toczyła astralne boje na śmierć i życie, tak naprawdę wcale żadną czarownicą nie była. Na żadnych czarach i urokach rzucanych na drzewka, ani tym bardziej na astralnych wojnach się nie znała. A wręcz przeciwnie. Była tylko zawistnym i wrednym człowiekiem. Nie odprawiała żadnych czarów, ale pod nieobecność znienawidzonych przez nią sąsiadów, po prostu podlewała żywopłot i drzewka roztworem wodnym. Zawierał on w sobie lekki nadmiar nawozów syntetycznych, dzięki którym drzewka i żywopłot chorowały i częściej wysychały. Ot, cała tajemnica.
Ujawnili to inni, lubiący Grażynę sąsiedzi na swoich nagraniach video. Dla Grażyny to był szok/ A więc to wszystko złudzenie mojego umysłu? A więc te spektakularna „astralna trzecia wojna światowa” toczyła się tylko w moim umyśle? A więc tyle walki na nic? Te wszystkie klątwy które rzucałam, to inaczej programowanie tym nieszczęśnikom podświadomości? Niektórzy są po prostu niepodatni na klątwy a inni są bardzo podatni? I to na tych bardzo podatnych klątwy „działają”, bo oni sami je przyjmują poprzez „luki” w swojej podświadomości? Więc wszystko jest stanem umysłu?
Więc czym są demony, złe byty i ataki energetyczne?!
Demony, byty astralne, archetypy i inne twory nieświadomości zbiorowej nie istnieją jako „osobne” byty. Choć są one uniwersalne dla całej ludzkości, to siedzą w nas samych. Korzystają z naszych wewnętrznych „dziur w psychice”. Jeśli ich nie mamy, tak jak odważny działacz społeczny z powyższej przypowieści, to nie mają jak się „zaczepić”. I nie mają one na celu niszczenie nas, ale wręcz przeciwnie. Wyrywają nas z sennego odrętwienia i zmuszają do zdobycia wewnętrznej siły, do pokonania mentalności ofiary, do powiedzenia „nie”, do dalszego rozwoju, i tak dalej. Takie postrzeganie to tzw. „perspektywa wewnętrzna”, słabo znana w duchowości ezoterycznej.
Perspektywa zewnętrzna i wewnętrzna w duchowości ezoterycznej
Jednak perspektywa wewnętrzna to nie wszystko. Nie warto popadać w całkowity materializm i uznawać, że żadne prawa duchowe nie istnieją. Te prawa duchowe jak i dynamiczność i nieprzewidywalność nieświadomości zbiorowej, to inaczej „zewnętrzność”. Mamy w sobie zarówno perspektywę zewnętrzną, jak i perspektywę wewnętrzną. Ta zewnętrzna jest chaotyczna, nieprzewidywalna i metafizyczna. Ta wewnętrzna jest racjonalna i nieco materialistyczna. Nie należy popadać w skrajności.
Niebezpieczeństwo perspektywy zewnętrznej zostało opisane w tym artykule, powyżej. Niebezpieczeństwo perspektywy zewnętrznej to także możliwość uznania, że nie mamy w ogóle wolnej woli. Że rządzą nami tylko jakieś prawa przyciągania (manifestacja), jakieś prawa karmy i inne duchowe, że jesteśmy zdani na łaskę i niełaskę energii, bytów astralnych, kosmosu i tak dalej. Niebezpieczeństwo perspektywy wewnętrznej to dryfowanie w kierunku całkowitego ateizmu, czyli utrata połączenia z tym, co metafizyczne.
Poniżej – najważniejsze artykuły, jakie dotąd napisałem. Opowiadają one o „uderzeniu w ścianę”, gdy człowiek dociera do granic ludzkiego poznania. Do umysłu dociera, że żadna ideologia, żadna doktryna polityczna czy społeczna, żadna szkoła duchowa nie da mu odpowiedzi na odwieczne człowiecze pytania i nie odda całości niezmiernie skomplikowanej prawdy. Ani Platon, ani Jezus, ani Dawkins nie wiedzieli, czym jest sens życia, co jest po śmierci i tak dalej. „Wolność od poszukiwania oświecenia jest prawdziwym przebudzeniem.”
Autor: Jarek Kefir
🍀 Chcę Cię serdecznie zaprosić do wsparcia Kefirowego miejsca dyskusji, świadomości i rozwoju. Twoje wsparcie jest kluczowe dla powstawania nowych, fascynujących artykułów. Twój wkład sprawi, że będę w stanie kontynuować moją pasję dzielenia się ciekawą wiedzą, i dostarczać wysokiej jakości treści. Nie mam dostępu do źródeł utrzymania, jakie mają oficjalne media propagandowe, dlatego Twoje wsparcie ma sens.
1️⃣ NR KONTA: 84 1160 2202 0000 0006 1935 5350
2️⃣ BUY COFFE: [Kliknij tutaj]
3️⃣ PAY PAL: [Kliknij tutaj]



Dodaj odpowiedź do Marek Anuluj pisanie odpowiedzi