Samodyscyplina i wolna wola
Doszłam do wniosku, że niezależnie od tego jak kruchy i nietrwały jest ten świat, to człowieka tak dogłębnie i całościowo może spełnić tylko chwila, w której wykaże się siłą woli. Wolnej woli, czyli przeciwieństwo wszelkich programów. Ta siła polega na tym, że za pomocą woli potrafię działać jak i powstrzymać się przed działaniem, kiedy trzeba.
Współczesny kryzys to kryzys woli. Ludzie nie wiedza kiedy działać, a kiedy powstrzymywać się przed tym działaniem. A jak już wiedzą, to często im się nie chce. Wola to jest wolność. Wola opiera się o samoograniczenie. Trzeba do tego siły do działania, to drugi czynnik. Trzeci czynnik to samodyscyplina. Wolność tworzy się tylko dzięki samodyscyplinie i samoograniczeniu. Lewica nie chce ograniczać się, np w swoich uciechach seksu i niczym nieskrępowanej wolności w stylu róbta co chceta.
Tak samo jak my hetero, jak Ty i ja, jak każdy, kto nie potrafi odmówić sobie seksu czy cukierka. Nie ważne czy gej, czy hetero. Dzisiejszy kryzys to kryzys woli i braku samodyscypliny, jak i odmawiania sobie. To zresztą odwieczny balans między strefą wolności a zniewoleniem przez różne czynniki.
Tylko taka wola, tylko taka wolność może dać szczęście. Teraz wiem, że szczęście jest możliwe tylko dzięki samodyscyplinie i samoograniczeniu. Paradoks jest taki, ze wolna amerykanka wcale nie daje szczęścia. Tylko dzięki temu można czuć się spełnionym. Dlatego sportowcy są szczęśliwsi i tak bardzo przykładają się do treningów. Muszą się przełamywać, więc dostają nagrody od wszechświata. I tu nie liczy się orientacja seksualna czy jakakolwiek. Gej, który potrafi się powstrzymać przed nadmiernym seksem, jest bardziej wartościowy, niż hetero, który nie potrafi seksu odmówić.
Czyli dzisiejszy kryzys światowy dzieli ludzi na tych co są zniewoleni oraz wolni. Zniewoleni to Ci, którzy poddają się własnym instynktom. Oni paradoksalnie, chcąc być całkowicie wolni podług zasady róbta co chceta, są jeszcze bardziej zniewoleni, niż konserwatyści. Są właśnie zniewoleni instynktami. Jednak ci konserwatyści też w pewnym sensie się oszukują. Też są zniewoleni, o ile oczywiście nie mają samodyscypliny. Zniewoleni przez dogmatyzm, bezmyślność i nieświadome odtwarzanie zasad, co do których sami nie wiedzą, po co są. Owszem, te zasady dają im pewną dozę samodyscypliny, większą, niż ma lewica. Ale czy są szczęśliwi? Wolni? No niezbyt.
Bo do tej samodyscypliny potrzebna jest jeszcze świadomość. Ona musi być wewnątrzsterowna. Nie może być nakazywana z zewnątrz, np przez religię, normy społeczne czy ideologie. Świadomość tego, że szczęście człowieka bierze się z osiągania pewnych celów wewnętrznych, z pokonywania trudności. Sai baba mówił, że tylko samodyscyplina oraz pokonywanie wewnętrznych trudności może dać szczęście, a nie folgowanie nałogom i instynktom.
Prowadzimy dziś się do nieszczęścia, do zniewolenia. Wolność to wola samoograniczania. Obecny system ma właśnie to zablokować już w wieku nastoletnim, popatrz na to. rozrywka, nałogi, seks itp. Ludzkość dąży do upadku. Wszyscy, którzy nie będą mieli samodyscypliny, zostaną kosmicznym nawozem. Sai Baba mówił też, że samodyscyplina jest też podstawą wolności – wolności od ego, z jego instynktami, popędami, pożądliwościami, hedonizmem i nałogami.
Tylko ci się uwolnią z kręgu Samsary, z matrixa, co mają samodyscyplinę, skłonność do samoograniczania, robienia rzeczy, których nie chce się robić, a które trzeba zrobić, jak i Ci, którzy mają świadomość. A illuminaci paradoksalnie ćwiczą się w samoograniczeniu, i to bardzo. Oni cały czas ciężko pracują. Bogaci ludzie tak samo – cały czas ciężko pracują na swoje fortuny. Dlatego rządzą. Poniekąd to sprawiedliwe. Tylko wielu z nich nie ma przy tym miłości, miłosierdzia, do tych maluczkich. A dlaczego ich nie mają? Właśnie dlatego, że maluczcy nie mają woli, czyli folgują sobie. I przez to traktują ich jako nawóz właśnie.
Ten świat jest testem na wolność, samodyscyplinę i świadomość. Na to, jaką mamy wolę silną, czy potrafimy oprzeć się reklamom, produktom. To bardzo sprytnie zostało skonstruowane, taki był zamysł Stwórcy. W sumie jest to sprawiedliwe. Jak ktoś nie pracuje nad sobą, to ginie i tyle. Czyli albo rozwój, albo śmierć, choćby jako ten kosmiczny nawóz.
I co ważne.. Można urodzić się niepełnosprawnym, bez nóg i rąk, i lepiej zdać ten ziemski test, niż urodzić się że wszystkim i przez folgowanie stracić życiową szansę na uwolnienie się. Nie ma nic wspanialszego, niż pokonywanie trudności. Dlatego też himalaiści nie mogą doczekać się kolejnej podróży, choć ledwo co z życiem uchodzą. To dotyczy tez innych sportowców, naukowców, artystów. Wszystkich, którzy nie chcą stać się kosmicznym nawozem.
Paradoksalnie Ci, co mają trudno, mają większe szanse to zrozumieć. Twoje trudności mogą ci przynieść najwięcej radości. Są Twoimi największymi sprzymierzeńcami w rozwoju i szczęściu.
Autor: Gwiezdny Wędrowiec. Edycja: Jarek Kefir Bez Cenzury



Dodaj odpowiedź do Arnika Anuluj pisanie odpowiedzi