Ciężka harówka kontra włóczykijem być
Kiedyś miałem koleżankę, której babcia, starszej już daty kobiecina, słynęła z mądrości i ciętego języka. A już szczególną sławę zyskały ostre jak brzytwa i pełne głębokich przesłań przypowieści i anegdoty. Polegały one na tym, że jeśli ktoś miał choć odrobinę radości życia i wiary w ludzkość, to po wysłuchaniu pogawędek dobrotliwej babuszki tracił je do reszty.
Ale do rzeczy.
A więc słuchaj, droga wnusiu. Pewien dobry i uczciwy, choć nieco prostolinijny i głupkowaty rzemieślnik, miał pretensje do Boga o swoje ciężkie i pełne trudów życie.
Doszedł bowiem do wniosku, że będąc uczciwym i robotnym rzemieślnikiem, dostaje się po tyłku od życia aż kilka razy.
Pierwszy raz, gdy odbierasz należne wynagrodzenie. Bo warsztat trzeba utrzymać, narzędzia należy dokupywać, dziesięcinę płacić panowi musisz, a i pleban i dochtór o swoją dolę woła. A pewnego dnia swojej zapłaty zażąda grabarz, i tyle z tego mojego pieprzonego życia. Nie, nie chcę tak dalej.
Drugi raz dostajesz po tyłku, gdy zanosisz tę wypłatę żonie. A czemu tak mało? A co z dziećmi i moimi potrzebami? A jak ja się ludziom pokaże? Przepraszam, luby, ale w tym miesiącu też śpimy w oddzielnych łożach.
Trzeci raz – od klienta. A ile to kosztuje i czemu tak drogo? Pójdę do innego fachowca!
Czwarty raz od swojego organizmu. Nie masz na nic sił i energii, w krzyżu łupie, ręce bolą, nogi zjechane, a głowa nawala już od niepamiętnych czasów.
Po raz piąty, gdy masz siły i energię coś fajnego zrobić. Ale niestety, nie masz wtedy na to czasu. Bo po pracy trzeba ogarnąć warsztat, potem pomóc żonie w gospodarstwie i przy dzieciach. A tam robota zawsze się znajdzie.
Szósty i ostatni raz wtedy, gdy widzisz, jak chwalą, podziwiają i ubóstwiają aptekarza, co ma wykształcenie, jak i karczmarza, co ma łeb do interesów. A Twój zawód mają gdzieś i przychodzą do Twojego wychuchanego warsztatu niczym do kibla. Zero wdzięczności.
A tymczasem cyganeczka! – Janeczka! – Janeczka! Co robi? Ma pieniędzy w cholerę i jeszcze więcej. Mąż nie wkurza się, że Janeczka za mało zarabia, bo po pierwsze zarabia ona dużo, a po drugie jej mąż też zarabia dużo i mają swoje własne, oddzielne pieniądze. Janka energią i siłą wręcz tryska, a czasu wolnego ma pod dostatkiem, bo żyje z pracy innych. Zaś prestiż i podziw ze strony społeczeństwa jej w ogóle nie obchodzi.
Razu pewnego nasz rzemieślnik, zmęczony faktem wygonienia przez żonę na inne łóżko, które to trwa już kolejny miesiąc, udał się po poradę do mądrej cyganki Janeczki.
-Daj 200, te 100 złotych co to położyłeś to za mało. -Powiedziała.
-Ale jak to, 200 zł za poradę z wróżbą? To ja za swoje wyroby biorę mniej! Jak ja wyżywię rodzinę, ja zbankrutuję! Jak można brać tyle kasy za takie coś, podczas gdy ja za ciężką harówę dostaje grosze!
-Nu Nu, niedobry. Bóg nie lubi pracusiów, mój synu. Denerwują go. I dlatego daje im po łapach. Bóg za to kocha cyganów. I próżne Twoje łzy, synek, i za bardzo spóźnione. Też mogłeś być cyganem. Pędzić przez świat na swoim wierzchowcu. Włóczykijem być. Szukać wiatru w polu. Myśleć o niebieskich migdałach. Marzyć i śnić. Ale nie, chciałeś domu, warsztatu, fachu w ręku, kobiety, synów i córek. To dama najpierw zwiodła powabnymi wdziękami, a teraz Kali razem z Lilith zaśpiewają Ci odwieczną piosenkę syrenią, drogi Adamie. Która brzmi tak: Do roboty wstawaj, jest czwarta rano, chciałeś panią to rób na nią, dzieci jeść wołają!
-Więc co robić, pani Janko droga!?
-Noś poczciwie swój garb, który na własne życzenie sobie wyhodowałeś. Nawarzyłeś sobie piwa, to teraz je będziesz pił. Pij, pij pij… Pij bracie pij! Na starość torba i kij! Hahaha! Wy głupiutcy i przeklęci przez naturę synowie Adama, wszyscy jesteście tacy sami. Myślicie, że będziecie cały czas mieć piękną i chętną Ewę, zapraszającą do nocnych uniesień. A pewnego dnia budzicie się w świecie, gdy Wasza Ewa zmieniona w Lilith każe Wam być cicho, bo obudzicie 10-letnie już dzieci i wygania spać na drugie łóżko. Uważacie, że akurat u Was będzie inaczej, niż u taty. Niż u dziadka. Pradziadka. Wujka. Stryja. Kolegów. A tymczasem wszędzie tak jest, bo tak ma być, to część gry, tak została ona stworzona! Pożądanie i popęd – to Was wszystkich gubi. Ja nie mogę, zawsze to samo. Jeden tak miał tego wszystkiego dość, że rzucił królestwo i bogactwa, a drugi zamieszkał w beczce. Może to jest i jakiś sposób dla Ciebie?
Autor: Jarek Kefir
P.S. Jeśli doceniasz niezależne dziennikarstwo, demaskowanie zakulisowych faktów, alternatywną wiedzę – wesprzyj moją działalność. Jarek Kefir to nie tylko publicystyka, to społeczność przebudzonych, to źródło informacji, które nie kłania się poprawności politycznej ani korporacjom. Tworzenie tych treści wymaga czasu, energii, i… środków. Bez Twojego wsparcia nie mogę dalej działać z tą samą mocą.
Nr konta bankowego – przelew dla Jarosław Adam, tytułem – darowizna: 84 1160 2202 0000 0006 1935 5350
Przelew z zagranicy: Kod Bic / Swift: BIGBPLPWXXX
Kod IBAN: PL84116022020000000619355350
Blik na nr telefonu: 886 489 463
Przez BuyCoffe: [Kliknij tu]
Przez PayPal: [Kliknij tu]



Dodaj komentarz