Ludzie żyją w piekle które tworzą na własne życzenie
Posiadanie racji – chyba każdy chce mieć rację. Dobrze, ale jak pogodzić to w świecie, gdzie każdy ma inne poglądy, gdzie każdy inaczej postrzega świat?
Nawet nie wiecie w jakim piekle żyją ludzie. Są oni w stanie permanentnego alarmu. Nawet jeśli relacje w danej grupie są przyjacielskie, to jej członkowie są non stop czujni na obronę swojej racji. Przeciętny człowiek nie znający praw rządzących światem uważa, choćby podświadomie, że każdy czyha na jego rację czy na wytknięcie mu błędu.
I oczywiście, chce on swojej racji bronić. Za wszelką cenę. Ja zawsze zadaję pytanie: co Ci, człowieku, po tym, że ktoś uzna Twoją rację? Że zwyciężysz w sporze? Przecież tak ludzie się nawzajem ranią, przy czym te zranienia są głęboko podświadome, niewielu ludzi zdaje sobie z nich sprawę. Ludzkie ego jest bardzo obrażalskie i pyszne. Ty się wysilisz na wyżyny intelektu, zmusisz człowieka by uznał Twoją rację, ale tak naprawdę w tym momencie przegrałeś.
Ponieważ uraziłeś jego ego i zrobiłeś sobie cichego wroga. On na poziomie racjonalnym przyzna Ci rację, ale na poziomie emocjonalnym (podświadomym) już będzie coś zgrzytać. I on postąpi tak samo z Tobą, gdy przyjdzie na to okazja i czas. Tę właściwość ludzkiego nieświadomego ego można wykorzystać. Wystarczy zrezygnować z chęci posiadania racji, połechtać ego takiej osoby, nie krytykować, nie osądzać, nie oskarżać. Jest to wprowadzenie konia trojańskiego do systemu – działanie zupełnie inne, niż mają w zwyczaju ludzie.
Szerzej opisałem to w felietonie poniżej. Jest to chyba najważniejszy artykuł na mojej stronie:
–Dla introwertyków i nieśmiałych: najpotężniejszy sekret relacji międzyludzkich

Jeszcze odnośnie tych wszystkich szkół rozwoju osobistego, coachingów itp.
Dlaczego one nie działają i są coraz szerzej krytykowane? Po pierwsze, jest to skopiowanie modelu american dream w polskich realiach umów śmieciowych. To nie może więc działać. Bardziej nam by się przydały porady, jak nie popełnić sam0bójstwa żyjąc w Polsce i jakie leki antydepresyjne sobie dobrać. Ale ludzie którzy potrzebują takich rad, nie są w stanie wydać 700 zł za prelekcję lub 150 zł za książkę. Więc coaching i rozwój osobisty jest tworzony pod niewielką grupę społeczeństwa polskiego.
Czyli tych, którzy już jakiś sukces osiągnęli, i chcą mieć jeszcze więcej. Jeśli jesteś na dnie i potrzebujesz zmiany systemowej, całościowej – to bardzo trudno o pomoc. Z prostej przyczyny – żaden coach nie zarobi na Tobie kilku stówek. Więc się nie będzie wysilał i nie będzie pisał o tym porad. Analogicznie jest z książkami znanych mistrzów new age. O czym już pisałem. Ale to nie jest jedyna przyczyna dlaczego to nie działa. Otóż ogromna większość tego rozwoju osobistego jest układana pod model ekstrawertyka (czyli drapieżnika – tak, nie bójmy się tego określenia).
Wszyscy trenerzy rozwoju, mistrzowie new age, coachowie mówią jednym, zgodnym głosem: myśl jak ekstrawertyk, działaj jak ekstrawertyk, stań się ekstrawertykiem. To jest ten podstawowy błąd, którego chyba nikt jeszcze nie zauważył. Książki Osho czyta się dobrze i lekko, gdy ma się wszystko na pstryknięcie palcem, gdy jest się zdrowym. Ale wystarczy znaleźć się na życiowym dnie by zobaczyć, że absolutnie żadna porada Osho czy też innych popularnych autorów nie działa.
Introwertycy i nieśmiali są inaczej skonfigurowani i potrzebują zupełnie innych rozwiązań. Stosowanie przez nich porad dla ekstrawertyków jest nie tylko bezproduktywnym waleniem głową w ścianę więziennej celi, podczas gdy jej drzwi są cały czas otwarte na oścież. Ale jest także gwałtem zadanym własnej duszy, zbrodnią popełnioną na samym sobie. Gdy jakiś uznany autor zacznie Wam mówić o strefie komfortu, o życiu tu i teraz, o pokonywaniu nieśmiałości – to odeślijcie go tam, skąd przyszedł. Czyli do samego diabła.
Introwertycy i nieśmiali muszą porzucić oficjalne drogi rozwoju, bo są z nimi niekompatybilni.
I tak zamiast nauki o forsowaniu swojej racji na siłę, trzeba zrezygnować z chęci posiadania swojej racji i nauczyć się obchodzić potężne mechanizmy zabezpieczające w psychikach ludzi. Zamiast skupiać się na wadach i je na siłę eliminować, jak radzą trenerzy – należy przestać z nimi walczyć, zmienić to, co zmienić naprawdę możesz, i przede wszystkim skupić się na zaletach. Zamiast walczyć z nieśmiałością na siłę – należy ją zaakceptować, wtedy ona jakby się rozpłynie. Zamiast walczyć z introwertyzmem – należy go pokochać jako dar, w tym dar słuchania i zrozumienia. W świecie gdzie każdy bredzi o niczym i nikt nic nie wie, dobry słuchacz rozumiejący to i owo jest na wagę złota.
Zrezygnuj z: chęci posiadania racji, osądzania, krytykowania, pogardy, nienawiści, walki i zmieniania czegokolwiek na siłę. Zrezygnuj z obsesyjnego pragnienia czegokolwiek, bo wtedy cały wszechświat Ci przeszkadza w osiągnięciu celu. Na głębokim ezoterycznym poziomie, nie pragnięcie osiągnięcia celu działa odwrotnie – przybliża Cię ku niemu. Co jeszcze możesz zrobić? Daj światu i ludziom to, czego im rozpaczliwie brakuje. A więc: empatię, uwagę, wysłuchanie, dyskrecję, możliwość zwierzenia się, potwierdzenie swojej wartości. Jeśli to zrobisz, to siły równoważące świata wynagrodzą Ci to. Zrób to choćby w swoim egoistycznym interesie.
Ostatecznie żyjemy na kawałku kosmicznej skały, nie wiedząc na co i po co. Nie znając prawdy, nie znając przyszłości, ale także naszej przeszłości, którą skrywa piołun milczenia. Nie mając kontaktu z Bogiem – bo go nie mamy. Katolicka definicja piekła to: „brak kontaktu z Bogiem, oddzielenie od niego”. Wypisz wymaluj sytuacja na Ziemi. Żyjemy w świecie w którym sensu i sprawiedliwości nie ma. W systemie, który jest idealną dystopią (czyli przeciwieństwem raju). W społeczeństwie toczonym przez nieuleczalny nowotwór dulszczyzny, zbiorowej psychozy i paranoi. Na planecie, której ekosystemy wymierają, której klimat został nieodwracalnie zaburzony, a światowa ekonomia runie lada chwila. Bo już niewiele da się zrobić.
O potrzebie wyluzowania w relacjach i sporach
Po prostu wyluzuj. Po co się tak spinasz, po co stawiasz wszystko na jedną kartę. Po co na chama chcesz mieć to co inni i być taki jak inni. Mam prawie że 31 lat i wokół mnie trwa istny galimatias ślubów, porodów, parapetówek w mieszkaniach kupionych za kredyty, które trzeba potem spłacać 40 lat lub dłużej. Kiedyś gdy byłem inny, bardzo mnie to wkurzało. Dziś tym ludziom współczuję, bardzo współczuję. Współczuję gdy widzę, że niedawne nonkonformistyczne chłopaki, moi znajomi, teraz są w kleszczach, w kieracie systemu. Ja bym tak nie mógł, byłoby to dla mnie gorsze niż śmierć.
Wiem że uda się naprawdę nielicznym. Pozostałym morderczy system zabierze dosłownie wszystko, wpędzając ich w przewlekłe choroby, traumy, i przyczyniając się do zakończenia ich życia na długo przed czasem. Z ich perspektywy nie osiągnąłem nic i nie mam nic. Ma to dobrą stronę: nie jestem przywiązany do ziemskich rzeczy i nie ma mi czego zabrać. Czy to upadek ekonomii, czy to wojna światowa, czy zupełnie prozaiczne rzeczy jak rozwód, trauma i inne tego typu – co mi mogą zabrać?
Moim chyba podstawowym przesłaniem jest to, że SYSTEM NIE DAJE SZCZĘŚCIA. Drogi życiowe proponowane przez społeczeństwo przynoszą prawie zawsze rozczarowanie i cierpienie. To wszystko ładnie wygląda na pogadankach w gronie rodzinnym, w pracy czy na facebooku. Ale to jest iluzja życia. Ta planeta jest trudną „maszyną uczącą”. Życiowe lekcje są z zasady ciężkie, tak już tu jest. Możesz poznać pewne prawa tego świata, zawrzeć z nim pewien pokój (czyli pakt z diabłem?!), obudzić się na iluzje życia. To w zasadzie jedyna aktywność, która ma tutaj jakiś sens.
Jak wspominałem na początku, ludzie żyją w prawdziwym piekle, które syntetyzują sobie na własne życzenie. Twoim największym wrogiem jest Twój umysł. Został on zaprogramowany przed laty przez ludzi tak samo lub najczęściej jeszcze bardziej patologicznych niż Ty. Przez rodziców, nauczycieli, katechetów, koleżków, rodzinę. Czyli przez ludzi nie mających zielonego pojęcia o co toczy się gra. Czyli przez ludzi żyjących podług starych, zmurszałych wzorców sprzed dziesiątek, a nawet sprzed setek lat. Z perspektywy czasu widzę, że dawne autorytety, dawni szanowani i potężni to ludzie, którzy byli jeszcze bardziej zagubieni niż ja obecnie.
Każdy człowiek ma ustalony wzór poglądów: ideologie, religie, schematy wierzeń, spojrzenie na świat
I każdy choćby podświadomie jest przeświadczony, że musi bronić swojego modelu postrzegania za wszelką cenę. Że każdy tylko czyha by udowodnić brak racji, błąd, niewiedzę. Ludzie są przeświadczeni że ten świat jest dżunglą i że każdy musi walczyć, ścigać się, rozpychać łokciami, udowadniać swoje rację. Posłuchaj mnie, przyjacielu.. A MOŻE WCALE NIE TRZEBA TEGO ROBIĆ? No, przynajmniej ogromnej większości tej codziennej szarpaniny i szamotaniny wszystkich ze wszystkimi, bo czasami nie masz wyboru i musisz walczyć.
Są prawa i zasady niezbywalne, ponadczasowe. Jest to prawo boskie, czy też prawo naturalne, jak zwał tak zwał. Społeczeństwo słusznie uznało je za swoje własne, choć jeśli chodzi o jego przestrzeganie w praktyce, to jest to jedna wielka katastrofa. Naczelna zasada prawa naturalnego to: „nie rób drugiemu co Tobie i co mu niemiłe” i: „nie zmuszaj nikogo do niczego”. Kłopot polega na tym, że społeczeństwo do pojęć i praw podstawowych dodało mnóstwo pojęć i praw pobocznych. Które są głupie, bezproduktywne, destrukcyjne i paranoiczne z reguły.
System niszczy uczucia i ludzi. Kochasz i jesteś kochany? W porządku, a nawet bardzo w porządku. Ale już zaczyna się wtrącać w Wasze uczucie społeczeństwo z jego kodeksem norm i zasad. Szczególnie widać to po urodzeniu dziecka – wtedy system ma Cię po prostu w szachu. Nie podskoczysz już w ogóle, choćby dlatego, że instytucja państwa ma straszaka w postaci odebrania praw rodzicielskich.
Co możemy zrobić? Wyluzować, nie spinać się, nie chcieć na siłę i na chama realizować wziętych z sufitu czy z kolorowych gazet scenariuszy życia. Należy znać swoje ograniczenia jak i zalety. Trzeba wiedzieć, że pewne życiowe role są z góry pozbawione sensu. Niech inni walczą, młócą rękoma po wodzie, wściekają się, osądzają, nienawidzą. Niech inni rzucają się na głęboką wodę drapieżnego systemu, niech inni milion razy upadają i milion razy się podnoszą.
Ty masz swoje lekcje, owszem, ale niejako jesteś poza systemem. Twój własny równoległy wszechświat jest życzliwy na ludzi, ale też oddzielony od ich krzyku i znoju. Wszyscy jesteśmy ofiarami tego ziemskiego systemu, aniołami z przetrąconymi przed laty skrzydłami. Oczywiście w różnym stopniu. Jeden staje się po takim czymś człowiekiem zlęknionym, inny – ekspansywnym psychopatą. Jeszcze inny staje się zamkniętym na świat i na wiedzę człowiekiem. Inny popełnia sam0bójstwo. Klucz w tym by się z życiową traumą uporać.
Autor: Jarek Kefir
P.S.2. Możesz wspomóc pracę niezależnych mediów. Także od Ciebie zależy ich istnienie. Wsparcie Czytelników gwarantuje częste i regularne publikacje. Ukrywana wiedza to potęga, działamy dalej!
1️⃣ NR KONTA: 84 1160 2202 0000 0006 1935 5350
2️⃣ BUY COFFE: [ LINK TUTAJ ]
3️⃣ PAY PAL: [ LINK TUTAJ ]
4️⃣ BTC: bc1qlx8la2wdmfwnsx8kfr27tu43u0ux6fyamhnevm






Dodaj odpowiedź do radek Anuluj pisanie odpowiedzi