Ludzie świadomi globalnych wydarzeń vs nieświadomi
Różni autorzy, publicyści a nawet naukowcy na przestrzeni wieków starali się zrozumieć mechanizmy rządzące społeczeństwem. Jak powiedział ktoś w starożytności, „Poznając świat poznajesz trupa”.
Utrzymywanie status quo polega na trzymaniu ludzi w: biedzie, ciemnocie i strachu. Różne są tego oblicza. Kiedyś biedny był ten, co miesiącami jadł tylko ziemniaki (np irlandzki chłop). Dziś biedna warstwa to tzw „prekariat”, czyli ludzie których pensje nie wystarczają nawet na najbardziej podstawowe potrzeby, takie jak mieszkanie. Klasa zwana kiedyś średnią musi okupić swój wciąż topniejący status coraz większą ilością czasu spędzanego w pracy. A że czas jest ważniejszą wartością niż pieniądz, to pracującą 15 godzin na dobę klasę średnią też można uznać za biedotę.
Dawniej ciemnota oznaczała brak oświaty, dziś oznacza podatność na ideologie, religie i inne wpływy inżynierów ludzkich emocji. Dawniej strach był namacalny – przed siłą militarną cesarza lub króla, którego władza pochodzić miała, rzekomo, od samego Boga. Dziś zarządzanie strachem jest ważnym elementem trzymania tłumu w ryzach. Tworzy się problemy, na przykład delegalizuje substancje narkotyczne. Ich dystrybucją zajmują się wtedy gangi, wzrasta przestępczość, niepewność i strach. Te wszystkie metody tworzą „życie na najniższym poziomie” dla większości mieszkańców planety.

- (Dalsza część wpisu poniżej. Ten artykuł powstał dzięki Waszemu wsparciu. Jeśli leży Ci na sercu byt niezależnych mediów i chcesz, bym ujawniał dla Ciebie różne inne szokujące fakty i skandale, przejdź do opcji pod koniec tego artykułu)
„Chcemy zmian” vs „Chcemy by było tak jak było”
Ale teraz wiele metod kontroli systemu nie zdaje rezultatu. System się wali, ludzie zaczynają myśleć samodzielnie, a świat wymyka się liberalnej elicie z rąk. Wszystko dzięki mechanizmom odśrodkowym, które niczym nieubłagany ząb czasu z biegiem lat doprowadzają do erozji każdy system. Wracając do tematu przewodniego artykułu, ludzi podzieliłbym na dwie kategorie:
Tych, którzy chcą „by było tak jak było”. Są to z jednej strony zarządcy niewolników, a z drugiej strony – sami niewolnicy, którzy często będą wręcz bronić swojego niewolnictwa, używając argumentów ekonomicznych, ideologicznych lub religijnych. Tych, którzy są świadomi niedoskonałości a nawet zbrodniczości jaka nieuchronnie związana jest z każdym ziemskim systemem. Ta grupa ludzi jest coraz liczniejsza, i to oni żądają zmian. Ludzkość od tysiącleci przechodzi przez w zasadzie tę samą lekcję. Ba, to nawet widać w świecie ssaków naczelnych. Gdy najagresywniejszy samiec alfa wśród orangutanów zbytnio obnosi się ze swoimi zasobami (żywność i partnerki), to w końcu budzi to gniew innych samców. Porozumiewają się między sobą i wszczynają „rewolucję„, zabijając najsilniejszego samca i przywłaszczając sobie jego zasoby. Mogę to skomentować dwoma ironicznymi zdaniami: „Umarł król, niech żyje król”, jak i: „Ludzie.. Miałem wobec nich litość przez 30 lat swojego życia..

„Tylko nieliczni wiedzą co tak naprawdę dzieje się na świecie”
Ludzi w społeczeństwie można podzielić tęż na cztery kategorie:
Nielicznych tych, którzy powodują (tworzą) globalne wydarzenia i dokładnie wiedzą co się dzieje i do czego ma to prowadzić; Nieco bardziej liczna grupa tych, którzy również wiedzą, co się dzieje, ale obserwują to z bezpiecznej dla siebie odległości. Głównie chodzi o „odległość” emocjonalną. Są to obserwatorzy, którzy wiedzą, że walki grup ludzi nie są warte by szargać sobie nimi nerwy. Tego cały czas się uczę’
Jeszcze liczniejsza grupa tych, którzy trochę wiedzą o co chodzi, ale też trochę nie wiedzą. Lub najczęściej trochę wiedzą, a dużo nie wiedzą. Są to najczęściej gorliwi aktywiści, wyznawcy ideologii politycznych, nawracacze na „jedynego prawdziwego” Boga i tak dalej. Czasami do tej grupy zaliczają się ludzie o naprawę ogromnej wiedzy, ale nie umiejący złapać dostatecznie dużego dystansu do światowych wydarzeń, tak jak obserwatorzy.
Najliczniejsza grupa społeczna to oczywiście ta najgłupsza. Są to owce-wyznawcy-ofiary. Są całkowicie pogodzeni z obecnym status quo i z tym, że ktoś tam rządzi. Często przedstawiciele tej grupy społecznej nie mają najbardziej podstawowej wiedzy. Np nie wiedzą z jakimi krajami graniczy Polska. Myślą, że Czechosłowacja dalej istnieje, lub że Jugosławia owszem, podzieliła się, ale na „jakieś tam dwa państwa”. Naturalnie, ludzie będący na tym poziomie kompletnie nie wiedzą, co dzieje się nie tylko na świecie, ale choćby w ich rodzinach czy głowach. Są całkowicie biernymi sługami i jednocześnie ofiarami systemu.

Wilki, pasterze, owce, wolne elektrony i wirusy w systemie
Inny podział to nieco zmodyfikowana wersja podziału odwiecznego. Oprócz tradycyjnych ról wilków, pasterzy i owiec, doszły ostatnio dwie prężne warstwy społeczne takie jak „wolne elektrony” i „wirusy w systemie”.
1. Owce – nie kwestionują porządku społecznego, tylko akceptują go takim, jaki jest. Nawet jeśli jest on skrajnie niesprawiedliwy, a jest. Są to ludzie całkowicie pozbawieni wolnej woli i mocy sprawczej. Wolna wola to także samodzielne myślenie a więc wolność od idei i doktryn wymyślanych przez wilków i pasterzy. Moc sprawcza objawia się np przy składaniu wypowiedzenia u pracodawcy-tyrana i pozywania go do sądu, lub objawia się przy obalaniu dyktatury. Owce są tego pozbawione, więc są mięsem (nie tylko armatnim) dla wilków i pasterzy.
2. Wilki i pasterze. Często te dwie grupy są przedstawiane jako jedna, zresztą nie bez powodu. Wilki to cały przekrój społeczeństwa, to urodzeni drapieżcy, czujący się w tym świecie jak ryby w wodzie. Od drobnych rzezimieszków, po amantów i łamaczy damskich serc, przez kobiety z borderline łamiące ludziom życia. Do tej grupy naturalnie zalicza się także psychopatycznych biznesmenów, bankierów, CEO korporacji, przedstawicieli elit, mediów, środowisk eksperckich i tak dalej. Pasterze z kolei mogą być mądrymi empatami, jak i mogą być też typowymi głupkami z władzą.
3. Wolne elektrony. Są to ludzie, którzy całkowicie zajęli się sobą, mając zupełnie wyjebane na resztę społeczeństwa i na to, czego żąda od nich system. Od żuli śmietnikowych, żyjących sobie w jabolowym „tu i teraz”, aż po przedstawicieli prestiżowych, wolnych zawodów. Przykładem „wolnych elektronów” w systemie jest rozwijający się szczególnie wśród młodych kawalerów trend pracy na pół etatu. Dla przykładu: młody mężczyzna olewa i jebie system. Idzie do jakiejś gównianej pracy na pół etatu, by mieć ubezpieczenie zdrowotne. Nie szanuje tej pracy, nie wnosi tam cennej dla pracodawcy „wartości dodanej”, a gdy pojawia się mobbing czy jakieś inne krzywe akcje, natychmiast się ewakuuje.
Po odrobieniu tej pańszczyzny taki młody mężczyzna, często mający jakiś talent, idzie realizować się w swoim wolnym zawodzie. Jeśli np jest informatykiem to idzie do dwóch domów, instaluje Windowsy lub naprawia kompy, i już ma stówkę lub dwie w kieszeni. Jeśli jest copywriterem, to bierze sobie jakieś zlecenie i w domowym zaciszu skrobie artykuł, dwa lub trzy. Najważniejsze dla takiego „półetatowca” jest to, że ma czas dla siebie i nie dął się złapać w bezlitosne, wyciskające wszystkie soki kleszcze systemu.
4. Wirusy w systemie – są samoświadome i nieświadome. Te nieświadome to wyznawcy nowych, czasami wręcz nowatorskich doktryn i idei, które reformują system. To aktywiści, działacze, społecznicy, demaskatorzy, poszukiwacze prawdy, biznesmeni-filantropi, dziennikarze śledczy, szefowie fundacji dobroczynnych, i tak dalej. Mają oni wspólną cechę, która odróżnia ich od pozostałych grup. Widzą niesprawiedliwość i krzywdę ludzką i chcą jej przeciwdziałać. Mają w sobie poczucie głębokiej niezgody na wyzysk, przemoc, zło.
Wirus, ten z biologii, chce za wszelką cenę podzielić się swoim DNA, niekoniecznie szanując integralność biorcy tegoż DNA. Ale z lekcji biologii wiemy, że przez miliardy lat to wirusy przyczyniały się do ewolucji bakterii, roślin i zwierząt. Tak samo jest z ludźmi, którzy są wirusami w systemie. Wirusy w systemie, które są świadome tych zależności, dobrze znają swoje miejsce w świecie. Mają dystans i wiedzą, że nowe doktryny, nowe idee, działają na stary, pełen niesprawiedliwości system tak, jak wirusy na komórki – rozsadzają go.

„Boże, tak wiele gwiazd”
Ruch to wszystko, cel jest niczym. Ważne jest sama globalna zmiana, a nie sztandar pod jaką ona zachodzi. Każda zmiana jest unikalna i każda reformuje system. Każda zmiana aktualizuje go, usuwa te elementy które się nie sprawdziły i umożliwia ludzkości przepracowywanie lekcji unikalnych dla danej epoki historycznej. Zmiana prawicowa, zmiana liberalna. Zmiana religijna, zmiana ateistyczna, zmiana duchowa.. Ludzkość lubi wymyślać sobie różne doktryny, idee, różne mity, różne opowieści założycielskie, różne bajki.. Warto mieć dystans obserwatora, zaakceptować fakt nieuchronnej inercji każdego systemu. Najważniejsze jest przecież PIĘKNO PROCESU, jakim jest samo życie i jego nieustanny proces ewolucji, udoskonalania.
Dziś masz marzenia. Jutro będziesz miał aspiracje. Potem zaś pretensje. Następnie umrzesz i poznasz odpowiedzi na te pytania, które są najważniejsze, i na które za życia odpowiedzi nie ma. Dawniej byłeś katolikiem lub ateistą. Prawicowcem lub lewicowcem. Brałeś ślub, kredyt, płodziłeś dzieci. Wierzyłeś w porządek prawno-społeczny i w „ostateczny sens istnienia wszystkiego”. Dziś to wszystko się załamuje. Coraz więcej ludzi zadaje pytania o sens, cel i zasadność. Kiedyś wszystko było proste, jasne i niekwestionowalne. Dziś wszystko jest umowne i relatywne. Doświadczamy dramatycznego braku sensu egzystencji, ponieważ dotychczasowe systemy wartości osiągnęły swój kres i wyczerpały się.
Wiara to coś znacznie więcej, niż wiara w religie lub ideologie polityczne. Wiadomo, każda z nich to większe lub mniejsze szambo. Jednak umysł bez wiary, że jest coś większego od niego, co tłumaczy rzeczywistość (religia, ideologia, nauka) staje się niespokojny. Ale wiara to także wiara w to, że życie na tak trudnej planecie, o której prawie nic nie wiemy, ma sens. Wiara w to, że porządek społeczny ma sens, choć żaden system nie zadziała, a za to każdy powoduje coraz więcej wypaczeń i po kilku dekadach ulega inercji i rozpadowi, tak jak dziś liberalizm. To wiara w to, że przy tak agresywnej i ignoranckiej konstrukcji ludzkiej psychiki relacje, związki i wychowywanie dzieci mają sens. Wiedza, która jest odwrotnością wiary, powoduje destrukcję tej wiary. Zabiera człowiekowi różowe okulary, zabiera ten optymistyczny, ale ignorancki „pęd do życia”. Wiara, że to wszystko ma sens i cel, jest związana z nadzieją, że będzie dobrze, a to wszystko „zapętla” miłość. Co w zamian? Otchłań, niewiadoma, nieskończoność, a także.. majacząca gdzieś na horyzoncie zdarzeń „prawda”. Tylko czy było warto?

Autor: Jarek Kefir
✅ Takie artykuły powstają dzięki Waszemu wsparciu, które dostarcza mi motywacji do szukania i weryfikowania zakazanej wiedzy. Kwoty mogą być różne – 10, 20, 50, 100 zł i inne. Jeśli chcesz wesprzeć niezależne media – patrz poniżej:
1️⃣ NR KONTA: 84 1160 2202 0000 0006 1935 5350
2️⃣ BUY COFFE: [Kliknij tu] 3️⃣ PAYPAL: [Kliknij tu]



Dodaj odpowiedź do Jarek Kefir Anuluj pisanie odpowiedzi