Czy Ziemia to planeta piekła? Czyściec, więzienie, kolonia karna czy piekło?
Chciałbym uzupełnić mój poprzedni, dość mroczny wpis poruszający pewien gnostycki pogląd. Wg ezoteryków czy też gnostyków żyjemy na kosmicznej kolonii karnej. Ziemia ma być planetą czyśćca lub piekła, zarządzaną przez „złowrogiego nadzorcę”, który ma przestrzegać by złe lub słabo rozwinięte dusze się uczyły. Zarządca ten ma wiele znanych imion (demiurg, jahve, bóg ojciec, allah itd). Srogiej nauce mają służyć reguły „systemu odwróconego”, gdzie dobro nazywane jest złem, a zło nazywane dobrem i pożądane. Gdzie głupiec mówi myślącemu racjonalnie, że jest „popaprańcem.” Temu służy też korowód reinkarnacji, czyli inaczej mówiąc – Samsara.
Samsara jest to nieustający ciąg narodzin i śmierci. Człowiek w poprzednich, przed-człowieczych życiach był zwierzęciem (ssakiem naczelnym), a podczas człowieczego żywota przechodzi przez siedem poziomów świadomości. Przez ten korowód reinkarnacji naszej duszy towarzyszą różne, nieraz bardzo dramatyczne lekcje. Z reguły lekcje na poziomie 1, 3, 4 i 5 są najbardziej dramatyczne. Poziom pierwszy to poziom świadomości na wpół zwierzęcej. Poziom drugi to ubezwłasnowolnienie społeczne – poziom pokornego cielęcia. Inaczej: jest to etap pół-zwierzęcia z poziomu pierwszego, ale wziętego już w ryzy społeczeństwa i jego norm. Poziom trzeci to biznesmen lub bankier wyzwolony z barier społecznych. Dopiero na poziomie czwartym pojawia się nieraz bardzo dramatyczne olśnienie świadomości.
Każda reinkarnacja oznacza choć schodek wyżej na drabinie rozwoju. Rodziny (systemy rodowe), społeczeństwa, narody, cywilizacje i ludzkość ewoluują podobnie jak pojedyncza jednostka. Ludzkie zbiorowości podobnie jak pojedyncze osoby ewoluują od form prymitywnych ku tym najbardziej zaawansowanym. Rozwinęliśmy się od prymitywnych kultur jaskiniowych i pre-totemicznych. Następnie przeszliśmy od państw typu starożytnego, przez feudalizm i kolonializm, aż po kolejną formę („mutację”, „reinkarnację”) systemu niewolniczego. Czyli aż po dzisiejszy kapitalizm, który chwieje się w posadach, a narody wymuszają jego reformę. Oby ten proces był jak najbardziej pokojowy.
A skoro już znasz jego zawartość, to przejdźmy do kolejnej ciekawostki. Ludzie na Ziemi tęsknią za „Bogiem”, „rajem utraconym”, za „gwiazdami”, „rzeczami wzniosłymi i wielkimi”. Świat materii z typowym dla materii ubezwłasnowolnieniem jawi im się jako brudny, zepsuty, grzeszny. Chcą się z niego wyrwać, np do gwiazd. Inni chcą za wszelką cenę uciec z przeklętego w ich mniemaniu „korowodu reinkarnacji”.
Mamy, oczywiście hipotetycznie (bo to TYLKO teoria, jak wszystko duchowe co czytasz! 🙂 ) dwa stany egzystencji:
Dusza bez ciała, „lata” sobie po ziemskiej „powłoce duchowej”
Zwanej przez jednych rajem, przez innych astralem, a przez jeszcze innych – 5D. W tym stanie dusza doświadcza olbrzymiej radości i błogości. Dlaczego? Ponieważ nie ma tu neuroprzekaźników i hormonów stresu, takich jak kortyzol. Nie ma tu receptorów, które mogłyby odbierać te neuroprzekaźniki i idące za nimi sygnały. Nie ma tu podświadomości, która byłaby zasyfiona toksycznymi programami od rodziców, rodziny i reszty społeczeństwa, a które mogłyby zwiększać ilość stresu nawet tysiąckrotnie. I w końcu: tu nie ma tylu stresujących bodźców. Dobrze zostało to opisane poprzez symbole i archetypy w księdze Genesis. Tutaj na Ziemi, w ciele fizycznym, musisz w pocie czoła orać ziemię, a kobieta w bólach ma rodzić. Z kolei bujając w obłokach, nie posiadając ciała, nie musisz lękać się o to, czy przeżyjesz. Lęk przetrwania – ponoć to on jest „grzechem pierworodnym” ludzkości. Bo jak człowiek boi się, czy przetrwa, to staje się bardziej zdemoralizowany. Więc skoro człowiek może nie przeżyć, bo zasobów zawsze za mało, to uruchamia się w nim pokusa odbierania zasobów innym – czyli pokusa czynienia zła.
W stanie bez ciała dusza nie doświadcza też wielu ziemskich bolączek. Ale po jakimś czasie taki stan duchowego „bujania w obłokach” staje się niemożliwy do zniesienia, i wybierasz ciało do wcielenia się. Znowu, mimo wszystko, wchodzisz w ten przeklęty korowód reinkarnacji. Dlaczego? Gdyż nie mając ciała nie masz jednego – sprawczości. To tak jak mężczyzna (czyli pierwiastek ducha..) po jakimś czasie i tak spotyka się lub umawia się z jakąś kobietą (pierwiastek ciała..). Bo nie zdzierży, nawet pomimo wcześniejszych solennych zapewnień, że z kobitami już definitywny koniec, i zajmuje się tylko studiowaniem i czytaniem myśli filozofów. 😉
Duch bez ciała nie ma wiedzy o sobie i nie ma siły sprawczej. Dusza latając w takim astralu może od wielkiego dzwonu objawić się bliskiej osobie, lub jakiemuś artyście, politykowi i tak dalej. I to też prawie wyłącznie we śnie, z brakiem gwarancji zapamiętania takiego snu przez śmiertelnika, o zrozumieniu już nawet nie wspominając. Bo do gadania z żywymi przez „senny głuchy telefon” masz wtedy do dyspozycji język symboli i archetypów, którego oni… nie rozumieją. A gdy w końcu, po latach zaczynają go rozumieć, to kontakty z nimi nie są już potrzebne. To tak jak paradoks ziemskiego wieku dojrzałego, który stara się przekazać coś śpiącym młodym. Młodość musi spać, by ochoczo podejmować wyzwania życia. Tak samo „spać” musi ciało, bo całkowicie przebudzona jest tylko dusza bez ciała.

Dusza z ciałem, czyli żyjący na Ziemi śmiertelnik
Duch wstępując w ciało fizyczne (np człowiecze), zyskuje wiedzę o sobie. Zyskuje też decyzyjność i sprawczość. Jednak wraz z decyzyjnością i sprawczością, przychodzi coś jeszcze – ograniczenia. A tych w świecie materialnym jest dużo więcej, niż możliwości. Życie na Ziemi to ciągła batalia między tym, co chcę, a tym, co mogę. To ciągłe ograniczenia wynikające z: epoki historycznej, Twojej genetyki, tego, jakich miałeś rodziców i jaki Ci zapewnili start, kraju w jakim się urodziłeś, bagażu doświadczeń i tak dalej. Jeśli masz dobry kod genetyczny, to masz szczęście. Jednak natura tak sprytnie to obmyśliła, by takie zdrowe i silne geny miało tylko kilkanaście procent osobników. Przy tym dodała różne mechanizmy korygujące i spychające na margines osobniki o gorszych genach, i… i mamy realia ZOO.
Jeśli do tego u progu dorosłości jesteś bardziej chętny żyć niż umrzeć, jeśli w sobotę wieczorem bierzesz pigułki antykoncepcyjne i / lub pigułki extasy, zamiast garści antydepresantów, to wygrałeś życie. W innych przypadkach mniej lub bardziej się męczysz. Ale przecież tego chciała Twoja dusza – chociaż SPRÓBOWAĆ tu coś zmienić. Choć możesz pracować wiele godzin w ciągu dnia i zarabiać grosze, to masz dużo większą siłę sprawczą, niż będąc duszą bujającą w obłokach.
Tu na Ziemi jest kilka mechanizmów zabezpieczających, byśmy za szybko nie odlecieli w obłoki. Główny z nich polega na tym, byś bał się odejść do świata duchowego np przez samobójstwo, z nadzieją na inne, lepsze wcielenie. Dlatego kasuje Ci się pamięć „astralo-raju” i pamięć poprzednich wcieleń. Potem katolikowi wmawia się grzeszność samobójstwa, ateiście – że materia doczesna to wszystko. Człowiek jest wiecznie niepewny co do tego, co jest po śmierci. Więc zasuwa dla systemu, bo co, jeśli się okaże, że to życie to wszystko? No i mamy to, co nazywam „tabu śmierci”. Jest to ostateczna bariera. Żaden katolik, żaden ateista, żaden ezoteryk, żaden gnostyk i tak dalej, nie wie co jest po tej drugiej stronie. Nikt nie był tam i nie wrócił. I nikt nam nie opowiedział. Wszystko jest teorią i hipotezą, a więc domysłem. Ten artykuł i moje publikacje także.
Czy brakuje mi (katolickiego) Boga?
Kiedyś jeden z Czytelników mojej strony, praktykujący katolik, napisał mi, że moja filozofia to taki racjonalizm w wersji 2.0, a nawet w wersji 3.0. Potem dodał, że jednak będzie mi brakować tego Boga. Jak teraz, po kilku miesiącach odpowiem na to, co on wtedy pisał? Nie będę Was okłamywał. Tak, brakuje mi tego Boga. Bardzo.
Ale brakuje mi też choćby wiary w Świętego Mikołaja, czy po prostu tej głębi atmosfery dziecięcych Świąt. Tego poczucia magii powodowanego tajemnicą, niewiedzą i brakiem lęku o to, co dalej. Nie bez powodu dzieciństwo i raj są utożsamiane ze sobą. Z tego samego powodu osoba Boga jak i osoba ojca są ze sobą utożsamiane. Czy było warto? Uważam, że mimo wszystko było.
Autor: Jarek Kefir
🇵🇱 Jeśli chcesz więcej takich treści, wesprzyj niezależne media. Każda darowizna to cios w propagandę i krok w stronę wolności. Dostępne opcje wsparcia poniżej:
➡️ NR KONTA: 84 1160 2202 0000 0006 1935 5350
➡️ BLIK: 886 489 463
➡️ BUY COFFE: [Kliknij tu]
➡️ PAYPAL: [Kliknij tu]



Dodaj odpowiedź do Jarek Kefir Anuluj pisanie odpowiedzi