Złe myśli i potrzeba (?) ich kontroli
Myśli towarzyszą nam stale. Ktoś obliczył, że w ciągu dnia mamy aż kilkadziesiąt tysięcy myśli. Ile z tych myśli jest w ogóle przydatnych? Tak zwyczajnie przydatnych? Gdy będziesz się im przypatrywać to czes dość do wniosku, że niewiele. A ile z tych myśli jest radosnych i pozytywnych? Ile z nich dało Ci szczęście? No właśnie. Pewnie jeszcze mniej, co?
Często jest tak, że myśl przypominają bełkot który powtarza się powtarza się bezwiednie, bez naszego udziału. Te myśli można spokojnie obserwować z boku. Więc czym tak naprawdę jest to, co myśli? Czy to na pewno my? Druga kwestia jest taka, że nasze życie, nasze przeszłość, nasze doświadczenia to taki film. Towarzyszyło mu miliony milionów myśli. Najczęściej tych złych właśnie, lub tych niekonstruktywnych. Czyli bełkotliwych.
I równie często bywa tak, że my tym życiowym filmem żyjemy. Czyli żyjemy przeszłością. Na domiar złego do tego filmu wyświetlanego w naszej głowie, dodajemy nasze bieżące negatywne myśli. Czyli mieszamy często nasze zranienia z bełkotliwymi myślami dotyczącymi np. leku czy starczy do pierwszego, czy utrzymamy pracę, czy damy radę w różnych życiowych wyzwaniach..
Wtedy powstaje taka samonakręcająca się spirala myśli i depresji. Takie są rezultaty ciągłego życia przeszłością. Innym rodzajem takiej myślowej autodestrukcji jest ciągłe życie przyszłością i jej gorączkowe l planowanie. Zmagałem się tymi „autostradami myślowymi” przez lata. One mnie wyczerpywały.
Poza tym starałem się poznać to co nazywa się umownie prawdą. Poznałem upadłość tego świata, jego ból, łzy, cierpienie. Pozorną bezsensowność naszej ziemskiej drogi i fakt, że tej prawdy nie ma w żadnych doktrynach. Ani politycznych czy religijnych ani w tych naprawdę tajemnych.
Prawda jest w nich wszystkich, jakaś jej cząstka, ale są w nich też zawarte przeinaczenia czy zwykłe kłamstwa. Prawda jest mieszaniną, jest wielowątkowością i wszędzie wokół nas. Poza tym prawda najbardziej wyraża się nie w idea ani w mistycznych uniesieniach, ale w zwykłym życiu.
Polecam poobserwowanie tego, co się dzieje w tym naszym umyśle. Jakie „filmy” sobie wkręcamy. Jak się zafiksowujemy. Wtedy warto złapać dystans, choć jest to bardzo trudne.
Z drugiej strony, wielu rozwijających się ludzi popełnia bardzo ważny błąd jeśli chodzi o myśli. Popadają oni w drugą skrajność – chcą te myśli za wszelką cenę kontrolować. Byle tylko nie dopuścić do siebie jakiegoś negatywizmu bo to obniży im wibracje no i myśli tworzą rzeczywistość.
I wtedy zachodzi rzecz paradoksalna. Im bardziej te złe myśli się wypiera i chce je kontrolować, tym jest ich więcej i stają się coraz gorsze i negatywniejsze. Gdyż z tych wypartych myśli, treści na samych, tworzy się tzw. jungowski cień. Te niechciane myśli zaczynają atakować i się ujawniać by zasygnalizować nam, że coś ważnego mamy sobie do uświadomienia i przepracowania. Cień domaga się rozjaśnienia w światłość.
Więc to nie jest takie proste jak się wydaje..
Jeśli chcesz więcej takich tekstów – wesprzyj moją niezależną działalność darowizną. Działam poza systemem i bez sponsorów – dzięki Tobie mogę publikować prawdę bez cenzury.
-NR KONTA: 84 1160 2202 0000 0006 1935 5350
-BLIK: 886 489 463
-BUY COFFE: [Kliknij tu]
-PAYPAL: [Kliknij tu]



Dodaj odpowiedź do Mariusz Anuluj pisanie odpowiedzi