Problemy ludzkiej natury i gorzka pigułka duchowej gnozy
Wiesz, skąd się wzięło wiele problemów ludzkiej natury? Także z takiej a nie innej ścieżki ewolucji. Z nauki, jaką jest ewolucja wiemy, że było kilka gatunków hominidów. Działo się to wiele tysięcy lat temu, gdy ludzie mieszkali jeszcze w jaskiniach. Przerwał a potem zdominował planetę (doprowadzając ją teraz na skraj zakłady) ten gatunek, który był najbardziej agresywny i najbardziej rozwiązły seksualnie.
Czyli homo sapiens – tzw. człowiek rozumny. Nasz gatunek. Aby tak się stało, wystarczyło tylko, by taki gatunek był bardzo agresywny i ekspansywny, by wycinał w pień inne gatunki hominidów, jak i by pieprzył wszystko, co nie ucieka na drzewo i klepał bezmyślnie jedno dziecko za drugim. Do tego nie potrzeba zbytniej inteligencji ani tym bardziej empatii.
A wręcz przeciwnie. Zbyt duża inteligencja i empatia może wręcz przeszkadzać w życiu. Za duża inteligencja prowadzi do takich rzeczy jak depresja czy alkoholizm. Wszyscy znamy zapijających się filozofów. Policjanci też lubią mocno się upijać, ponieważ oni, przez interwencje domowe, wiedzą, że szczęśliwa sielanka rodzinna to mit, a większość rodzin jest albo patologiczna, albo po prostu bardzo nieszczęśliwa. Upadek tej jednej z największych społecznych iluzji prowadzi do depresji, alkoholizmu i samobójstw policjantów.
No i podstawowa sprawa: im mniej inteligentny organizm, tym chętniej i liczniej się rozmnaża. To podstawowa zależność występująca i u ludzi, i w naturze. Ludzie inteligentni mają jedno dziecko, dwójkę dzieci, a często nie mają ich w ogóle. Patologia ma po dziewięć dzieci. Mniej inteligentne zwierzęta – ssaki – mają po kilka młodych na rok. Jeszcze mniej inteligentne gady mają jeszcze więcej potomstwa. I tak dalej. Im niżej w drabinie rozwoju ewolucyjnego, tym potomstwa jest więcej i więcej. Najmniej rozwinięte wirusy pomnażają się decyliony razy. Bardzo ciekawa zależność, prawda? Patrząc nieco gnostycko na tę kwestię, to rozmnażanie jest związane ze sferą nieświadomości. Tworzenie nowej istoty żywej to ukoronowanie materii i życia materialnego, a więc nieświadomości. To do dlatego im więcej w danej istocie pierwiastka świadomości (w tym inteligencji), tym mniejsze rozmnażanie.
Ludzki gatunek nie jest ani inteligentny ani empatyczny – to podstawowy problem ludzkiej natury
Zbyt duża empatia z kolei prowadzi do przewrażliwienia emocjonalnego, braku zaradności życiowej i nerwic, depresji i innych tego typu chorób. Wielu ludzi empatycznych jest pozbawionych takiej wewnętrznej siły, pomagającej rozpychać się w życiu łokciami i przetrwać w tej dżungli, jaką jest ten świat. Istota empatyczna będzie współczuć innym, nie napadnie na miejsce, gdzie mieszkają inne istoty i nie powiększy swojego terytorium, a więc także nie powiększy zasięgu swojego gatunku. Tak więc dochodzimy do kolejnego ciekawego wniosku – rozmnażanie jest związane z drapieżnością i ekspansywnością.
Tak więc gatunek homo sapiens nie jest ani inteligentny, ani empatyczny. Nie ma tych dwóch cech jako cech wrodzonych. Musi je sobie wypracować na drodze trudów, wyrzeczeń i ciężkich doświadczeń. Ludzi empatycznych jest mniejszość. Zaś różnego rodzaju naukowców, wynalazców, odkrywców, ale także: ideologów, wizjonerów, szamanów, mistyków, joginów itp, jest zawsze bardzo mało. Stanowią oni niewielki procent liczby ludzi. Zawsze mieli trudniej, zawsze byli w jakiś sposób napiętnowani i zadziwiająco często byli bezdzietni.
Do przetrwania w naturze ludzki gatunek nie potrzebuje zbyt dużej inteligencji ani empatii, ale potrzebuje specyficznego sprytu. Nazywam ten spryt „głupio-mądrym sprytem” lub też: „sprytem wsiowego głupka.” Nie, nie chodzi tutaj w ogóle o mieszkańców wsi, ale o symboliczną, archetypicznie pojmowaną głupotę. Podczas gdy bardzo inteligentny doktorant klepie biedę zarabiając 4500 zł na śmieciówce, głupio-mądry i cwany wyga życiowy kupuje drugie mieszkanie. I to nie na kredyt, ale za gotówkę. Cwany wyga posiadający ten spryt wsiowego głupka umie rozpychać się łokciami i ustawić się w życiu, a inteligent, paradoksalnie, często nie umie.
Człowiek myślący vs człowiek posłuszny
Tak więc większość ludzi pozostaje na poziomie cwanego i sprytnego wsiowego głupka, nie zastanawiając się zbyt głęboko nad niczym, ani też niezbyt przejmując się uczuciami innych. Zaś cały rozwój nauki i techniki, zwalczanie wyzysku, biedy, niesprawiedliwości, zła, zawdzięczamy maleńkiej liczbie wymienionych wyżej wizjonerów i nieco większej liczbie popierającej ich aktywistów.
Uważam też, że nazwa naszego gatunku – homo sapiens, czyli człowiek myślący – jest błędna. Nasz gatunek powinien się nazywać raczej homo servilis – czyli człowiek posłuszny, lub też człowiek podporządkowany. Posłuszny, bo niechętny samodzielnemu myśleniu i skłonny do ignorancji. Posłuszny ideologii, religii i kapłanom, politykom, pracodawcy wyzyskiwaczowi, normom społecznym i konwenansom, jak i temu, co aktualnie wyznaje większość. Ma mentalność owcy. A tam, gdzie są owce, tam od razu pojawiają się srodzy i wyzyskujący pasterze, jak i okrutne wilki. Jedno z porzekadeł głosi, że: „Owca chce być zjedzona.” Gdy znikną owce, to znikną też pasterze i wilki. I ten proces w wielkich trudach teraz się dzieje. Homo servilis poprzez trudne globalne doświadczenia budzi się i powoli staje się homo sapiens.
Autor: Jarek Kefir
P.S. Jeśli chcesz więcej takich tekstów – wesprzyj moją niezależną działalność darowizną. Działam poza systemem i bez sponsorów – dzięki Tobie mogę publikować prawdę bez cenzury. Patrz niżej:
NR KONTA: 84 1160 2202 0000 0006 1935 5350
BLIK: 886 489 463
BUY COFFE: [Kliknij tu]
PAYPAL: [Kliknij tu]



Dodaj odpowiedź do GS Anuluj pisanie odpowiedzi