Nadzieja jest kochanką strachu – mówiła kiedyś bardzo mądra osoba
Gdy zaczynamy się bać, lękać tego, co może się wydarzyć, to od razu mózg włącza bezpieczniki – czyli nadzieję. Złudną. Że choć świat stacza się w przepaść, to jakoś to będzie, i warto iść na studia, pracować w biurze, wybudować domek w jakiejś ohydnej okolicy typu Banino lub Pępowo pod Gdańskiem (gdy tam jadę, to aż przypomina mi się na max psychodeliczny film Vivarium), wziąć ślub i mieć dzieci.
Przecież dziecko nie urodzi mi się z Aspergerem i nie dostanie potem PTSD jako reakcję na traumatyczne doświadczenia. No nie mi, jakoś to będzie, na pewno będzie zdrowe, i tak samo jak my powieli schemat studia – korpo – ślub – domek w Baninie – dzieci. No i oczywiście partner nie będzie toksyczny, nasze małżeństwo nie zostanie kolejną, nienawidzącą się grupą ludzi. W sypialni cudowny keks* (* = autocenzura), i dożyjemy szczęśliwych lat starości. Na Port w Gdańsku nie spadną ruskie pociski ICBM, nie będzie masakry wielu milionów ludzi, jak na Ukrainie.

Kiedyś nie było tylu środków i mediów, by zweryfikować to, co oferuje Ci świat. A jego oferta, mówiąc niezwykle delikatnie, jest rozczarowująca i niewystarczająca. Oczywiście, są ludzie, którzy nawet gdy podniosą z trawy psie łajno, to trochę poobracają je w dłoniach i natychmiast zamienią w złoto lub w pieniądz. I to duży pieniądz. Ale większość żyje jak żyje. I nie będę się tutaj rozpisywał, bo jaki koń jest, każdy widzi, mówiąc metaforycznie.
Teraz jest internet, jest coraz większa wiedza psychologiczna i każda inna. Dawniej trzeba było najpierw zapisać się na studia, potem wyrobić w uczelni kartę biblioteczną, i jak miałeś mega farta, to wypożyczyłeś sobie książkę np o funkcjonowaniu ludzkiej psychiki. Dziś wystarczy wziąć komputer, który trzymasz w kieszeni, i wykonać maksimum kilkanaście ruchów palcem po jego ekranie. I wiedzę całego świata, wszystkich dziedzin, nurtów, epok i kultur masz niemal natychmiast.
W młodych nie ma więc nadziei. A jak gaśnie nadzieja (która jest ułudą), to co zostaje? Pomyśl. Eksperymentalne badania z udziałem technik skanowania mózgu pokazały, że osoby cierpiące na depresję i PTSD, widzące świat raczej w czarnych barwach, dużo trafniej rozpoznają zagrożenia i dużo racjonalniej oceniają świat, niż urodzeni optymiści. Nadzieja jest w pewnym sensie rodzajem halucynacji bądź urojenia, jednak to nadzieja (plus dopamina, estrogen i podległy mu testosteron, och ten cynizm 😉), pozwoliły zbudować ten świat.
Co więc zamiast nadziei? Zapraszam do dyskusji. Źródło grafiki w artykule: News.week Polska
❗ Jeśli to, co publikuję i demaskuję ma dla Ciebie wartość – wesprzyj mnie. Warto wspierać niezależne słowo, szczególnie w dzisiejszych czasach! Bo toczymy nierówna walkę z mediami głównego ścieku, które mają milionowe dochody. Patrz poniżej:
1️⃣ Nr konta: 84 1160 2202 0000 0006 1935 5350
Dla: Jarosław Adam, tytułem: darowizna
Bic/Swift: BIGBPLPWXXX
IBAN: PL84116022020000000619355350
2️⃣ Blik na nr telefonu: 886 489 463
3️⃣ Przez BuyCoffe: [Kliknij tu]
4️⃣ Przez PayPal: [Kliknij tu]



Dodaj odpowiedź do Inga Anuluj pisanie odpowiedzi