Czyli niewygodna prawda o ezoterycznych guru
Na jednej z grup na Facebooku pojawił się ciekawy wpis autorstwa anonimowej osoby, której bardzo dziękuję za jego napisanie. Gdy wejdziesz na poziom gnozy / Zen / non duality / integracji cienia, to zauważysz, że te wszystkie ezoteryczne bajki i czary mary to takie kolejne systemowe „zabaweczki” dla mentalnych dzieciaków. Jedni piszą o tym książki, sprzedawane potem za 20 zł (np o magii chaosu), inni w to wierzą, mając nadzieję na poradzenie sobie z problemami zdrowotnymi, finansowymi czy psychologicznymi. Ta grupa (wyznawcy), w końcu zauważy, że jak miała problemy, to po latach uzdrawiania, oczyszczania, wypalania karmy itp itd, dalej je ma.
Ta grupa może też zauważyć np, że kilka suplementów, zmiana diety, półtorej roku psychoterapii i dobrze dobrany antydepresant zdziałały cuda jeśli chodzi o ich problemy, zaś różne ezo-mezo sztuczki nie dały im nic.
(Dalsza część wpisu poniżej. Ten artykuł powstał dzięki Waszemu wsparciu. Jeśli leży Ci na sercu byt niezależnych mediów i chcesz, bym ujawniał dla Ciebie różne inne szokujące fakty i skandale, przejdź do opcji pod koniec tego artykułu)
Ciąg dalszy poniżej. Polecam też
Zajebisty hajs na ezoteryce
Trzecia grupa robi na tym po prostu zajebisty biznes. Dość często są to młode, atrakcyjnie wyglądające kobiety, które za udział w swoim kursie „manifestacji pragnień” inkasują drobny tysiąc, dwa tysiące czy trzy tysiące złotych. Absolutny rekord pobiła jedna z takich panien, która za swój program mentoringu każe sobie płacić ponad 14.000 zł. Tak, dobrze czytasz, tam nie ma błędu – czternaście tysięcy złotych. Już Cię boli portfel, a przy okazji też głowa, wątroba i doopa? Spoko, uratowałem Cię od tego zbędnego wydatku, mówiąc, że to po prostu jest chooja warte. Byłbym wdzięczny, jeśli za pomoc w ratowaniu Twojego hajsu dorzucisz mi trochę w postaci darowizny. 😉
Bo za łajno opakowane w pozłacany papierek ludzie płacą krocie, a jak ja piszę niepopularną nawet w środowiskach rozwojowych prawdę, to darowizn jest mało.
Prawda jest szara, brzydka i przede wszystkim niechciana. Znacznie łatwiej sprzedać ładnie brzmiące kłamstwo, np rzekomo cudowną metodę na pozbycie się problemów. Metodę szybką, łatwą, nie wymagającą olbrzymiego wysiłku i wyrzeczeń (np robienia ciężkich studiów inżynierskich). Manifestujesz sobie coś i pyk! Ma to się rzekomo spełnić, wszechświat ma Ci to dać. A jak tak się nie dzieje (bo nie dzieje się), to internetowy, ezoteryczny guru powie Ci, że zbyt mało manifestowałeś i powinieneś zapisać się na kolejny, bardzo kosztowny kurs, by zlikwidować blokady w Twojej podświadomości, uniemożliwiające zamanifestowanie się Twoich marzeń.
Ja także, tak jak autorka poniższego wpisu, zmagam się ze schorzeniami, które są nieuleczalne i upierdliwe (ASD, MTHFR, autoimmunologiczne). I doskonale ją rozumiem. Poniżej ten wpis:
Ciąg dalszy poniżej. Polecam też
Pytania do internetowych ezoteryków
Cytat: „Witam, mam kilka pytań odnośnie energii, terapii alternatywnych, uzdrawiania, pozytywnego myślenia.
Zauważyłam że dużo osób właśnie na tych grupach o rozwoju, uzdrawianiu, medytacji, pozytywnym myśleniu, terapiach alternatywnych wydaje się być bardzo zadowolona ze swojego życia, wiecznie jest zdrowa, uśmiechnięta, nie ma żadnych zmartwień schorzeń, bo się uzdrawia energią Stwórcy/Źródła, kosmosu, wiecznie wysyła ją też innym, unikają lekarzy bo im wystarczy tylko energia na dosłownie wszystkie bolączki. Strasznie ciekawi mnie czy to prawda, czy jedynie pozory?
Wygląda na to, że większość ezoteryków, uzdrowicieli, jasnowidzów nie chodzi do zwykłej pracy. Bo jak, gdyby zasuwali po 12 godzin, na pewno nie byliby uśmiechnięci zadowoleni z życia, tylko skrzywieni, okradani z energii i nadąsani. Na pewno skończyłyby się medytacje i uzdrawianie energią sobie jak i innych. Wiem, bo sama tak miałam, wiem co słowo praca czyni z ludźmi w tym kraju.
Skąd więc ci uzdrowiciele, mistrzowie duchowni mają czas i siłę na te wszystkie medytacje, uzdrawianie, terapie alternatywne? Kto im to finansuje, że oni mają czas na takie rzeczy? Z czego biorą pieniądze na dom, nie wspominając o emeryturze w przyszłości.
Czy też by byli tacy szczęśliwi gdyby mieli w domu np, schorowaną i umierającą matkę na wózku, albo zwierzę pod kroplówką któremu co godzinę trzeba byłoby zmieniać leki?
Skoro uzdrowiciele twierdzą że nawet raka wyleczą już nawet nie wnikam jaką metodą, to czy potrafili by też uzdrowić oczy? Wydaje się to idiotyczne bo jak zmusisz oko z zespołem suchego oka do tego by samo z siebie produkowało odpowiednią ilość płynu łzowego jak ono samo z siebie tego nie robi? Na jakiej zasadzie to ma działać? Na polu energetycznym, duchownym, komórkowym czy ciała subtelnego?
Wszystko pięknie ładnie, by pomagać innym, ja zawsze wszystkim pomagałam wokół, ale gdy mi trzeba było, to nagle kontakty się urywały, ci ludzie znikali pospiesznie z mojego życia, albo na odchodne mówili mi teksty w stylu: „nikt się nie urodził by ci pomóc, że inni mają gorzej, dorośnij, weź się w garść, ogarnij się itd” Efekt był taki, że zaczęłam się oglądać tylko na siebie, bo w końcu nie mogę być aż taka ważna, skoro Ziemia miliardy lat kreci się wokół słońca i to bez mojego udziału, mnóstwo ludzi żyje, wstaje, je, śpi i to bez mojego wkładu, ingerencji. Gdy mam jakieś zmartwienie to przeżywam to sama, w samotności bo dosłownie na nikogo nie ma co liczyć. Chociaż ode mnie mnie zawsze wymagania bym była gotowa, uśmiechnięta, radosna, wdzięczna, że to ja mam przepraszać jak popełniłam błąd itd, a prawda jest taka, że wcale nie muszę tego robić. A kto do mnie przyszedł, i powiedział: „myliłem się, miałaś rację, przepraszam, źle Cię oceniłem, co mogę dla Ciebie zrobić by to zadośćuczynić? Okrągłe zero razy w ciągu mojego całego życia, które liczy już dobre z 10 tysięcy dni.
Ludzie i tak nie rozumieją tego co do nich mówię, dlatego teraz odpowiadam wprost „nie będę się tłumaczyć” bo po co jak i tak zmieszają mnie z błotem. Dlatego uważam, to za wielce nieprawidłowe bym to ja musiała chodzić od lekarza do lekarza wykładać mnóstwo pieniędzy na moje choroby i przy okazji wysłuchiwać tekstów że jestem nadąsana itd, a co ja mam skakać aż pod sufit mając poważną chorobę która jest nieuleczalna? Zresztą swoją drogą lekarz nie jest od tego by komentować stan emocjonalny pacjenta, ma wypisać receptę, dać jakieś porady i na tym koniec. Podczas gdy inni w tym czasie za darmo ponoć rzekomo leczą się energią boską, reiki czy jakaś tam inną i przeżywają swoje życie na poziomie mentalnego wiecznie szczęśliwego i beztroskiego pięciolatka. Ja też tak chce, szczęście jest dla wszystkich ludzi, a nie tylko wybranych. Chce poznać źródło tej niezwykłej beztroski. Czemu mam się męczyć, jak rozwiązanie jest takie proste i darmowe dla każdego?
„Energia Źródła / Stwórcy uleczy dosłownie wszystko”, „Reiki jest dobre na każde schorzenie”, „Uzdrawianie z nowotworu w 3 dni przez radykalne wybaczanie”, „podnoszenie wibracji zapobiega wszelkim chorobom”, „bądź wiecznie szczęśliwy, to będziesz też wiecznie zdrowy”, „Medytuj, ładuj się tylko energią boską / Stwórcy / Źródła / praniczną to nigdy nie zachorujesz na nic” Nie neguje tego, może coś w tym jest, ale zdecydowanie ja chce zobaczyć tymi metodami faktycznie wyleczone nowotwory, choroby genetyczne, cukrzyce i inne beznadziejne stany, gdzie medycyna już rozłożyła ręce, ciekawe ile w tym rzeczywiście jest prawdy. Bo mam wrażenie, że ktoś mnie tu robi mocno w konia…”
(Autor anonimowy)
Ciąg dalszy poniżej. Polecam też
✅ Takie artykuły powstają dzięki Waszemu wsparciu, które dostarcza mi motywacji do szukania i weryfikowania zakazanej wiedzy. Kwoty mogą być różne – 10, 20, 50, 100 zł i inne. Jeśli chcesz wesprzeć niezależne media – patrz poniżej: ⬇️
1️⃣ NR KONTA: 84 1160 2202 0000 0006 1935 5350
2️⃣ BUY COFFE: [Kliknij tutaj]
3️⃣ PAY PAL: [Kliknij tutaj]



Dodaj odpowiedź do Katharos Anuluj pisanie odpowiedzi