Farmacja bierze się za muchomora Amanita Muscaria!
Jakiś czas temu zakazano pozyskiwania, przerabiania i sprzedaży naturalnych preparatów z grzyba Amanita Muscaria, czyli z pospolitego w naszych lasach muchomora.
A tymczasem teraz jedna z firm farmaceutycznych korzysta z grantu przyznanego z jakichś tam funduszy, zgadnijcie na co. Na pozyskiwanie substancji czynnych i tworzenie swoich, opatentowanych, a więc i drogich leków właśnie z grzyba Amanita Muscaria!

Afera z Amanitą: przypadek!? Nie sądzę!
Prawda, że dziwne, nie? Pszypadeg!? Nie sondzę!
I znowu mamy tę samą, starą jak świat historię. Kiedy zwykły człowiek chce sobie coś naturalnego zebrać z lasu, wysuszyć, zrobić miksturę czy nalewkę, to nagle jest wielkie oburzenie, paragrafy, zakazy, straszenie i moralizowanie. Ale kiedy za tę samą substancję zabiera się korpo w garniturach i z odpowiednimi pieczątkami, to już „innowacja biotechnologiczna”, „przełom naukowy” i „szansa na rozwój farmacji”. No „rynce” opadają.
Bo tu nie chodzi o bezpieczeństwo, zdrowie, ani o jakąś wyższą troskę o dobro ludzi. Tu chodzi o to, żeby nikt nie miał dostępu do natury ZA DARMO. Żeby każdy musiał przejść przez kasę, wykupić receptę, wyłożyć pieniądze i podziękować systemowi, że łaskawie udostępnił to, co rosło sobie spokojnie w lesie od tysięcy lat. To jest właśnie ta „cywilizacja postępu”, w której wszystko ma mieć kod kreskowy i wartość rynkową.
Ciąg dalszy poniżej. Polecam też:
Babuszki zielarki vs koncerny farmaceutyczne
Kiedyś babuszki zielarki potrafiły zrobić ziołowy wywar, który naprawdę działał. A teraz? Teraz tę samą roślinę, ten sam grzyb czy korzeń muszą najpierw „opracować technologicznie”, „zoptymalizować”, „wyizolować metabolity”, „skomercjalizować” i dołożyć milion stron dokumentów, żeby przypadkiem nikt z maluczkich nie pomyślał, że natura sama w sobie ma moc. Bo przecież w tej narracji tylko big pharmy słuchać wolno.
I nagle okazuje się, że to, co jeszcze niedawno było demonizowane: straszono toksycznością i zakazami, staje się złotym kurkiem, z którego farmacja będzie doić gruby hajs. Ale tylko wtedy, kiedy to oni mają nad tym pełną kontrolę. Bo jak zwykle, nie chodzi o muchomory, nie chodzi o muscymol, ale chodzi o władzę. Władzę systemu nad tym, do czego zwykły człowiek ma dostęp, a co staje się „własnością” tych, którzy mają hajsy, układy i wpływy.
Tak więc pamiętaj: kiedy Tobie każą się bać natury, oni już dawno robią z niej biznes życia. I śmieją się pod nosem, jak łatwo jest ludziom wmówić, że to wszystko „dla ich dobra”. Witaj w rzeczywistości, w której nawet las nie jest już Twój.
Polecam też:
Ważna informacja dla istnienia niezależnych mediów!
❗ Proszę Was o wsparcie. Nie jako ktoś, kto wyciąga rękę – ale jako ktoś, kto wciąż stoi na nogach, mimo że świat próbuje go przygiąć. Jako ktoś, kto walczy o każdy tekst, o każdą publikację, o każdy oddech niezależności. Bo tylko dzięki Wam – nie korporacjom, nie politycznym reklamodawcom – mogę pisać prawdę bez kagańca, bez autocenzury, bez strachu, że komuś “na górze” się to nie spodoba.
Moja sytuacja jest trudna. Każdy dzień to łączenie kropek, zbieranie danych, godziny ślęczenia nad analizami, które często nie przynoszą żadnego wynagrodzenia. Jestem prekariuszem – człowiekiem pracy, który w zamian dostaje grosze i rachunki, które przychodzą jak nieubłagana pora deszczowa. Darowizny raz są, raz ich nie ma – ale obowiązki nie znikają nigdy. Wasze wsparcie to dla mnie tlen. Dosłownie. To moment, w którym mogę złapać oddech między jednym a drugim ciosem rzeczywistości. To możliwość pisania więcej, ostrzej, odważniej – bez ciągłego myślenia, czy jutro starczy na podstawowe koszty życia.
To Wy trzymacie mnie w pionie. To Wy sprawiacie, że mogę drążyć sprawy, których inni boją się nawet dotknąć. To Wy dajecie mi siłę, by nie odpuścić – gdy świat wariuje, a fałsz zalewa przestrzeń publiczną jak beton, który ma nas wszystkich przykryć. W zamian daję Wam to, co naprawdę mam – słowo bez filtrów, bez nacisków, bez sponsorów nad głową. Prawdę mówioną ludzkim językiem, a nie PR-owym bełkotem tworzonym pod dyrektywy.
Jeśli czujecie, że to, co robię, ma dla Was wartość – jeśli moje publikacje pomagają Wam rozumieć ten chaos, przebić się przez mgłę dezinformacji – proszę, pomóżcie mi dalej tworzyć. Ta niezależność istnieje tylko dlatego, że Wy ją podtrzymujecie.
Dane do wsparcia:
1️⃣ Przelew tradycyjny:
Nr konta: 84 1160 2202 0000 0006 1935 5350
Dla: Jarosław Kasperski, Tytuł: Darowizna
Dla wpłat z zagranicy:
BIC/SWIFT: BIGBPLPWXXX
IBAN: PL84116022020000000619355350
2️⃣ Blik na nr telefonu: 886 489 463
3️⃣ Przez BuyCoffe: [Kliknij tu]
4️⃣ Przez PayPal (wygodne z zagranicy): [Kliknij tu]



Dodaj komentarz