Chemtrails to nie „teoria spiskowa” – to ponura rzeczywistość geoinżynierii, którą chcą nam zamieść pod dywan
Ile razy słyszeliście, że smugi chemiczne (chemtrails) to „teoria spiskowa dla foliarzy”? Ile razy jakiś medialny pożyteczny idiota albo influencer karmiony grantami powtarzał z wyższością, że „przecież to tylko para wodna”? No właśnie – a teraz pora na fakty. Twarde dane, które coraz trudniej ignorować. Bo to, co lata nad naszymi głowami, nie jest przypadkowe. I nie jest bezpieczne.
To nie są „opryski”. To coś gorszego – inżynieria nieba. Zacznijmy od podstaw: określenie „oprysk” jest tu mylące. Fizycznie opryski możliwe są tylko bardzo nisko, tuż nad ziemią, i to w nie każdą pogodę. A my nie mówimy o jakimś rolniczym traktorku latającym nad polem – tylko o ogromnych samolotach rozpylających substancje na granicy troposfery i stratosfery, czyli na wysokościach od 10 do nawet 15 km.
To tam wstrzykuje się specjalne aerozole – aluminium, bar, tlenki siarki i inne związki chemiczne – które tworzą sztuczne chmury (cirrus). Te cienkie chmurki z zewnątrz wyglądają niewinnie (i przy okazji ohydnie), ale mają jedną wspólną cechę: blokują promieniowanie UV i zmieniają albedo planety, odbijając światło słoneczne z powrotem w kosmos.
Zobacz też: Plan elit – opryskami zasłonić słońce
Chemtrails: po co to wszystko?
Oficjalnie: walka z „globalnym ociepleniem”. Nieoficjalnie: testy, kontrola pogody i… coś więcej. Programy geoinżynieryjne – jak np. SCoPEx, prowadzony przez Harvard i finansowany przez Billa Gatesa – oficjalnie mają na celu walkę z globalnym ociepleniem. W praktyce? To eksperymenty na żywej planecie bez naszej zgody.
W ramach tych testów rozpyla się aerozole, które mają „ochładzać” klimat. Problem w tym, że nikt nie kontroluje, gdzie dokładnie te substancje opadają – i nikt nie zna długofalowych skutków ich obecności w atmosferze. Cząstki te mogą trafić do wody pitnej, gleb, organizmów żywych. A większość z nich wcale nie „spada” od razu – unoszą się w atmosferze, przenoszone prądami termicznymi, a opadają dopiero wraz z deszczem czy śniegiem.
Dlaczego o tym się nie mówi? Bo prawda uderza w duże interesy. Chemtrailsy są faktem – a nie „teorią spiskową”. Mówią o tym dokumenty patentowe, raporty z programów geoinżynierii, badania naukowe. Ale medialny przekaz robi wszystko, by to zohydzić. Dlaczego? Bo to nie tylko sprawa środowiska. To olbrzymi biznes, w który zaangażowane są korporacje, agencje rządowe i grupy interesu. I podobnie jak w medycynie – młody klimatolog czy meteorolog, karmiony zafałszowaną wiedzą, powtórzy każdą bzdurę z podręcznika, nie wiedząc, że bierze udział w niecnym procederze. To dokładnie ten sam mechanizm, który działa w farmacji: wykreowane badania, zmanipulowana narracja i cenzura głosów ostrzegających.
Chemtrails, geoinżynieria, SRM – różne nazwy tej samej brudnej gry
W oficjalnych dokumentach nie znajdziemy słowa „chemtrails”. Używa się określeń takich jak:
- Geoengineering (geoinżynieria),
- Solar Radiation Management (SRM) – zarządzanie promieniowaniem słonecznym,
- Stratospheric Aerosol Injection (SAI) – wstrzykiwanie aerozoli do stratosfery.
Ale to tylko semantyka. Efekt końcowy jest ten sam – sztuczna manipulacja niebem, atmosferą i klimatem planety. A skutki? Nieznane. Albo raczej: znane, ale utajnione.
Więc czym naprawdę są chemtrails? To nie jest „opryskiwanie ludzi z samolotów”, jak próbują karykaturalnie przedstawić to „fact-checkerzy”. To świadome rozpraszanie aerozoli w wyższych warstwach atmosfery – realizowane przez samoloty wojskowe, cywilne i specjalistyczne floty geo-inżynieryjne. To programy rządowe i prywatne finansowane z miliardowych budżetów, często bez żadnej kontroli społecznej. Warto zadać pytanie: dlaczego temat chemtrailsów wywołuje taki atak medialny i memowy trolling? Bo jest prawdziwy. Bo gdyby ludzie poznali skalę manipulacji pogodą i klimatem – zaufanie do systemu runęłoby jak domek z kart.
Smugi chemiczne to nie „teoria spiskowa”, tylko technokratyczny horror science-fiction dziejący się tu i teraz – nad Twoją głową. I nie potrzeba do tego „szalonych teorii spiskowych” – wystarczy czytać oficjalne dokumenty, śledzić patenty i analizować dane satelitarne. To, co jeszcze wczoraj było spiskiem, dziś staje się faktem. Tylko że nikt nie przeprosi tych, którzy mówili o tym wcześniej. Bo w tej wojnie informacyjnej chodzi nie o prawdę – ale o to, jaką narrację ma obrać propaganda.
Zobacz też: Zaczynają zasłanianie Słońca!
P.S.2 Wy, Czytelnicy, jesteście jednymi z tych osób, które współtworzą niezależne media w Polsce. Wiedza, także ta nielubiana, to potęga, do której każdy powinien mieć prawo dostępu. Dlatego nie ma u mnie płatnych abonamentów i usług – wszystko możesz przeczytać za darmo. Serdecznie dziękuję Wam, jak i osobom, które wsparły finansowo moje inicjatywy w poprzednim miesiącu. Jeśli chcesz pomóc działać suwerennym mediom teraz, to poniżej masz dostępne opcje:
➡️ NR KONTA: 84 1160 2202 0000 0006 1935 5350
➡️ BLIK: 886 489 463
➡️ BUY COFFE: [Kliknij tu]
➡️ PAYPAL: [Kliknij tu]



Dodaj odpowiedź do shinobi Anuluj pisanie odpowiedzi